Zasnęłam dopiero po 24:30. A moje myśli nadal krążyły wokół Stelli i Setha.
Nawet mój sen w nocy był w jakiś sposób z tym związany.
Śniło mi się wtedy, że biegłam przez las a za mną biegł piaskowy wielki wilk i podobnej wielkości rdzawy kot w piaskowe prążki. Co mnie bardzo zdziwiło, że nie walczą ze sobą, a wręcz przeciwnie. Oni wyglądali na zakochanych. Kiedy tak biegłam przez ten las to w pewnym momencie wbiegłam na polanę i spotkałam tam siedzącego a kocu Matta, widać, że na kogoś czekał. Myślałam, że mnie nie widzi, ale podszedł do mnie i mnie objął w tułowiu i pocałował w policzek. Byłam zdziwiona, że tiki ktoś jak on czeka akurat na mnie. W tym samym momencie złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę koca. Ku mojemu zdziwieniu siedział na nim Seth i Stella. Ale skąd oni się tam wzięli? Przecież gdy weszłam na ta polanę to ich tu nie było. A może i byli, tylko może to ja ich nie zauważyłam? To jest bardzo prawdopodobne, że mogłam ich nie zauważyć, bo cała moja uwaga skupiała się tylko i wyłącznie na Macie. Siedzieliśmy tak może z trzy godziny, a Matt ciągle mnie przytulał i szeptał mi do ucha czułe słówka. Stella i Seth wyglądali naprawdę zakochanych w sobie. W oczach Setha było widać pewne uwielbienie, którego nie umiałam zrozumieć. Za każdym razem gdy Seth się patrzył na Stellę widziałam u niego wzrok, którego nigdy nie umiałam zrozumieć.
Ze snu wyrwał mnie dzwonek telefon. Gdy spojrzałam na zegarek zorientowałam się, że jest już godzina 9:00. Gdy zobaczyłam, kto to dzwoni. Nie miałam już wątpliwości, że to Stella dzwoni, aby mnie obudzić.
- Hej – powiedziałam zaspanym głosem.
- Hej obudziłam cię?
- A jak myślisz to chyba oczywiste, że tak. Do późna zasnąć nie mogłam. A jeszcze mnie obudziłaś z tak pięknego snu.
- Dobra sen mi opowiesz później, ale dzwonie cię obudzić, bo masz dzisiaj test naprawo jazdy.
- Wiem, ale egzamin mam dopiero o 12:30.
- O tym to ja wiem, ale Ciebie jest ciężko obudzić, więc dzwonię już teraz. I znając Ciebie pewnie jeszcze ubrań na dzisiaj nie wybrałaś.
- Oj Stella jak ty mnie znasz.
- Wiem I nie zasypiaj. Dzwonię za 5 minut.
- Dobrze.
Pięć minut później znów zadzwonił telefon. Jak się domyśliłam zadzwoniła Stella.
- Słucham Ciebie.
- śpisz?
- Już nie ale leże jeszcze.
- Ok. To wstawaj, a ja dzwonię za 15 minut.
Po tym telefonie wstałam wzięłam gorący prysznic, aby się rozluźnić. Po prysznicu ubrałam się w szlafrok i poszłam do pokoju. W tym czasie zadzwoniłam znów Stella. Od razu pobiegłam po telefon.
- Słucham Ciebie. – powiedziałam zasapanym głosem.
- Spałaś?
- Nie biegłam z łazienki, bo słyszałam telefon.
- Aha, czyli już nie śpisz?
- Nie śpię już i dopiero wyszłam z podprysznica.
- Aha. A już przebrana do wyjścia?
- Eee… Nie?
- Dlaczego?
- Hmm… może dlatego, że mam jeszcze prawie dwie godziny do tego.
- Ok. A jak tam nastawienie?
- A jak ma być? Jestem zdenerwowana i mam tremę.
- to nie myśl tyle o tym.
- Jak mam o tym nie myśleć, skoro cały czas teraz mi o tym przypominasz.
- Przepraszam, ale też się tym denerwuję, bo wiem jakie to jest dla Ciebie ważne a jak ty się denerwujesz to twój nastrój mi się ujawnia.
- Wiem dlatego ty rozumiesz mnie bez słów i jesteś moją najlepszą przyjaciółką.
- A ty moją. Dlatego jesteśmy dla siebie jak siostry a zarazem wiesz o mnie tyle, co nie każdy może wiedzieć.
- Wiem, a ty jesteś dla mnie moją najlepszą przyjaciółką, która wie o mnie wszystko i rozumie mnie bez słów.
- Dobra ja ci już nie przeszkadzam. Szykuj się i nie zapomnij niczego.
- Wiem. Już wszystko mam w torebce od wczoraj.
- Dobra to ja ci już nie przeszkadzam i spotkamy się po twoim egzaminie i będę trzymać kciuki za Ciebie.
- Dzięki. To do zobaczenia po egzaminie.
- Do zobaczenia i powodzenia.
- Dzięki.
Gdy Stella się rozłączyła poszłam do szafy i zaczęłam na nowo przeglądać ciuchy. Spędziłam przed szafą z pół godziny i w końcu wybrałam czarne leginsy, jeansowe krótkie spodenki, kolorową bluzkę z Pacyfikom, szare bolerko na długi rękaw i do tego turkusowe buty na wysokim obcasie.
Gdy wybrałam już ubrania zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przyrządzać sobie śniadanie. Zaraz po śniadaniu poszłam do łazienki. Zaczęłam robić sobie delikatny makijaż i przebrałam się w starannie wybrane ciuchy.
Potem zaszłam do salonu gdzie siedzieli moi rodzice.
- Gotowa do egzaminu? – zapytał się mnie tata.
- Gotowa, ale i ze stresowana, bo się boję tego, jak mi pójdzie.
- Pamiętaj, będę tam przy Tobie, więc będziesz miała oparcie w kimś bliskim.
- Dzięki tato. Mam nadzieję, że zdam od razu.
- Na pewno, widziałem, jak sobie radzisz za kierownicą, jak razem trenowaliśmy, więc na sto procent zdasz.
- Chyba już byśmy musieli wychodzić. Prawda?
- No masz racje, musimy się już zbierać. Masz wszystko?
- Tak. Sprawdziłam już od wczoraj chyba dwadzieścia razy.
Wzięłam kurtkę i wyszliśmy z domu. Pojechaliśmy na ten egzamin. Kiedy dojechaliśmy na miejsce egzaminator już na nas czekał. Był to mężczyzna mający około trzydzieści pięć lat. Był dość wysoki miał blond włosy i niebieskie oczy. Kiedy wsiedliśmy do samochodu ręce zaczęły mi się trząść. Egzaminator powiedział, że mam się uspokoić i kiedy będę gotowa możemy zacząć. Kiedy ruszyliśmy moje ręce się już całkowicie uspokoiły. Po godzinie wróciliśmy pod szkołę nauki jazdy. Okazało się, że zdałam i miałam tylko jeden błąd praktyczny. Od razu pojechaliśmy wyrobić moje nowe prawo jazdy i zadzwoniłam do Stelli, aby się pochwalić, że zdałam. Stella odebrała po drugim sygnale.
- I jak?
- Zdałam.
- Aaaa….!!! – usłyszałam pisk Stelli w słuchawce telefonu.
- Opanuj te emocje, bo mi bębenki w uszach zaraz pękną.
- Dobra, ale opowiadaj ile miałaś błędów?
- Hmm… Aż jeden błąd.
- Aż jeden, czy tylko jeden?
- Aż, bo miałam w planach nie popełnić żadnego błędu.
- Wiem, ale i tak dobrze że tylko jeden.
- jadę teraz wyrobić prawo jazdy i możemy potem jechać do Seatle.
- Ok.
- Gadałaś z Sethem na tematu zapisów na taniec towarzyski?
- Oczywiście, że tak.
- I co on na to?
- A jak on mógł na to zareagować?
- No właśnie nie wiem, dlatego się ciebie pytam.
- To jest przecież oczywiste, że się zgodził.
- Serio?
- Tak serio.
- Czyli jedzie z nami do Seatle?
- No pewnie.
- Dobra ja kończę. Pogadamy jak wrócę do domu, bo muszę jeszcze odebrać te prawo jazdy.
- Ok to ja ci nie przeszkadzam.
Pojechałam wyrobić prawo jazdy. W biurze spędziłam minimum dwie godziny. Zrobiłam zdjęcia potrzebne do dokumentów. Potem spędziliśmy jeszcze następne pół godziny czekają na dokumenty.
Gdy wracaliśmy do domu wywalczyłam z tatą, że mogę prowadzić samochód. Byłam zadowolona ze swojej przebiegłości i umiejętnością manipulowania ludzi w niektórych przypadkach.
Kiedy weszłam do domu wszyscy już tam na nas czekali. Była tam Stella, Seth, Angela, Matt – co mnie bardzo zszokowało – Jaxon, Max oraz moja mama.
Wszyscy po kolei się zaczęli do mnie przytulać i mi gratulować. Wszyscy poza dwoma osobami – Matta i Setha. – Oni mi tylko podali rękę. Sethem się nie przejęłam, bo wiedziałam, co on czuje do mojej przyjaciółki. Ale to że Matt się tak zachował trochę mnie zabolało, bo naprawdę mi się podobał i chyba się w nim zakochałam. „Przestać tak o tym myśleć!” – upomniałam siebie w myślach.
Moje myśli nagle poszły całkiem w innym kierunku. Poczułam nagle niezdrowo chłodny dotyk na swojej skórze. Kiedy się odwróciłam, okazało się, że to Matt mnie dotknął.
- Przepraszam Przestraszyłem Cię?
- Trochę. Zwłaszcza że się nie spodziewałam tego. A poza tym wiesz, że masz strasznie zimnie ręce?
- Tak wiem, ale to już nie moja wina. Tak po prostu mam od pewnego czasu i nic na to nie poradzę.
Zaczęłam się bardziej przyglądać Mattowi. Coś się w nim zmieniło, ale nie wiem, co to jest. Po chwili do mnie dotarło, co to za zmiana w nim zaszła. Jego oczy to one się zmieniły. Pamiętam, że jeszcze parę dni temu były o kolorze płynnego miodu, ale dzisiaj coś się zmieniło. Wciągu ostatnich dni, kiedy się nie widzieliśmy, stały się czarne. Ale jak to możliwe?
- Czemu mi się tak przyglądasz?
- Nic. Po prostu wydaje mi się, że coś się w tobie zmieniło.
- Niby co takiego mogłoby się we mnie zmienić?
- Twoje oczy: były koloru płynnego miodu, a teraz są czarne.
- Wydaje ci się. Oczy u ludzi nie mogą zmieniać koloru.
- Może i tak ale twoje jakimś cudem zmieniły.
- To nie możliwe. Wydaje ci się. Na jeden dzień miałaś po prostu ciężki dzień za sobą. Dużo dzisiaj przeżyłaś. Stres przed egzaminem, a potem jeszcze ta radość po tym, jak się dowiedziałaś, że zdałaś.
- Możliwe, że masz rację. Ale dzisiaj jeszcze miałam jechać ze Stellą i Sethem do Seatle.
- To może ja was zawiozę?
- Stella!?
- Tak? Co się stało?
- Zgadzasz się, żeby Matt nas zawiózł do Seatle?
- Czemu nie? Jeśli nie ma nic lepszego do roboty. To z miłą chęcią może z nami jechać.
- Ok. Matt, to serio nie masz nic lepszego do roboty niż jechać z nami do Seatle?
- Nie, bo i tak mam tam coś do załatwienia.
- Ok. To za ile byśmy mogli jechać?
- Możemy nawet teraz jeśli chcecie.
- Ok. To ja pójdę tylko się przebrać w coś wygodniejszego.
- Ok. Masz 15 minut.
- Postaram się.
Poszłam, więc się przebrać. Siedziałam tak chwilę przed szafą. W końcu wybrałam ciuchy których szukałam. Wyjęłam czarne rurki, czarną bluzkę na długi rękaw, niebieską bluzę i do tego turkusowe buty na obcasie.
- Wow. Wyglądasz pięknie. – powiedział do mnie Matt.
- Dziękuje, ale moim zdaniem wyglądam teraz tak jak na co dzień. Więc nie widzę tu nic specjalnego.
- Właśnie to, że wyglądasz normalnie jest takie piękne.
- Dziękuje. To co możemy już iść?
- Tak możemy już iść.
- Mamo. Tato wychodzimy? – krzyknęłam do rodziców i wyszliśmy z domu.
Podeszliśmy do auta, którym przyjechał Matt. Było to nowe srebrne sportowe volvo.
- Lubisz szybką jazdę? – spytałam się Matta.
- Chyba jak większość mojej rodziny, ale to nie jest mój samochód.
- A czyj? Chyba go nie ukradłeś?
- Nie. To jest auto mojego brata.
- Aha. To co możemy już jechać?
Nawet nie skończyłam mówić tego zdania, a Matt już podszedł do samochodu od strony pasażera i otworzył przede mną drzwi. Jak wsiadałam do samochodu, przypadkowo dotknęłam ręki Matta. W tym momencie przeszedł mnie zimny dreszcz i ciarki. Matt to oczywiście zauważył.
- Coś się stało? – spytał się mnie Matt.
- Nie po prostu zapomniałam się, że masz aż tak zimne ręce.
- Przepraszam.
- Za co mnie przepraszasz?
- Za to że tak Ciebie przestraszyłem.
- Wcale mnie nie przestraszyłeś, tylko trochę mnie ciarki przeszły.
- I tak przepraszam.
Zamknął za mną drzwi samochodu i usiadł za kierownicą. Zamiast patrzeć na drogę ciągle patrzył w moja stronę.
- Czemu nie patrzysz na drogę? – spytałam się go.
- Bo tą drogę znam już na pamięć.
- Ale bezpieczniej by było, jakbyś patrzył na drogę.
- Dobrze ale zrobię tylko dlatego, że mnie o to prosisz.
Jechaliśmy tak przez jakieś pół godziny, ponieważ prędkość tego pojazdu podczas tej drogi była prawie cztery razy większa, niż dozwolona na danym odcinku drogi. Kiedy dojechaliśmy do Seatle Matt się nas zapytał:
- To co macie w planach robić tu w Seatle?
- Najpierw chcieliśmy znaleźć szkołę tańca towarzyskiego.
- Po co to wam?
- Bo chcieliśmy się zapisać ma taniec.
- Aha. A co potem?
- Potem chcieliśmy jakoś uczcić to, że zdałam egzamin w jakiejś restauracji.
- Ok. To może was zawiozę do tej szkoły tańca, bo i tak się wybierałem w tamtą stronę.
- Jeśli ci to nie sprawi kłopotu.
- Ty chyba żartujesz! Podróżowanie z wami to dla mnie przyjemność.
- Serio? – spytałam z niedowierzeniem.
- Tak, bo od dawna nie spotkałem nikogo tak sympatycznego i wrażliwego jak ty.
- Skąd wiesz, że jestem wrażliwa? – mówiąc to spojrzałam niepewnie na Stellę.
- Nie patrz tak na mnie. Ja mu nic nie powiedziałam. – odparła oburzona Stella.
- Stella ma rację. Nie od niej to wiem. – powiedział Matt.
- To od kogo? – dalej dążyłam temat.
- Uparta jesteś. Nie dasz za wygraną, prawda?
- Nie zmieniaj tematu. Chcę poznać odpowiedź od kogo to wiesz?
- Od nikogo po prostu znam się na ludziach i po jednej rozmowie z nimi potrafię stwierdzić jacy oni są.
- Nawet takie, które ludzie starają się za wszelką cenę ukryć?
- Nawet takie. – odparł z łobuzerskim uśmiechem na twarzy, co sprawiało, że stał się jeszcze piękniejszy, co wydawało się już niemożliwe.
- Żartujesz sobie ze mnie.
- Nigdy nie żartuje z ludzi.
- Ale ze mnie chyba jednak tak.
- Nie ale i tak nie mamy czasu teraz na dalszą dyskusję na ten temat, bo chyba ktoś do Ciebie teraz dzwoni.
Matt miał rację. W tym samym czasie kiedy on to powiedział poczułam wibracje telefonu i usłyszałam dźwięk mojego dzwonka. Gdy zerknęłam na wyświetlacz telefonu okazało się, że to dzwonił mój kolega z Polski.
- Hej. – powiedziałam do słuchawki.
- Hej. – odparł mój rozmówca.
- Co tam u Ciebie? Dawno się nie kontaktowaliśmy
- No właśnie dzwonię w tej sprawie. Czemu nie wchodzisz w ogóle na GG?
- Sorry Krystian ale nie miałam na to w ogóle czasu. Wiesz jak to jest z przeprowadzkami . A teraz zaczęłam chodzić do nowej szkoły. Przepraszam Ciebie za to, że nie wchodzę na GG, ale jak ja wracam do domu to u Ciebie jest już środek nocy.
- Ok. To kiedy wejdziesz?
- Nie wiem. Postaram się wejść w sobotę, ok?
- Dobra. Poczekam jeszcze te parę dni.
- A stało się coś, że mówisz, że poczekasz?
- Pamiętasz Ankę?
- No pewnie. A znów coś nie tak zrobiła?
- Nie po prostu nią kocham i nie wiem, co dalej robić.
- A ile razy już przez nią cierpiałeś?
- Hmm… sporo?
- No właśnie. Więc najlepsze rozwiązanie to takie, żebyś w końcu zapomniał.
- Dobra postaram się. A przeszkodziłem ci?
- Nie bardzo, ale muszę już kończyć. Więc do soboty.
- Pa. Mam nadzieję, że w sobotę będziesz mogła wejść na GG.
- Postaram się.
- Ok to papa i mam nadzieję, że tam w USA znajdziesz więcej ludzi którym będzie na tobie zależeć.
- Mam nadzieje, że tak się wszystko ułoży jakoś. Pa.
Kiedy się rozłączył Matt i Seth się na mnie parzyli. A Stella się zapytała co się stało i kto dzwonił. Na co jej odparłam:
- To był Krystian znów kocha Ankę a nie myśli o tym ile ta miłość mu wyrządza krzywdy.
- Aha.
- Co to za Krystian? – zapytał Matt, co mnie bardzo zdziwiło, że on się mnie pyta o takie rzeczy.
- Kolega.
- Na pewno tylko kolega?
- Na pewno.
- Trish a o co chodziło, że wystarczy ci, że on tak uważa? – spytała Stella.
- A pamiętasz, jak ci mówiłam, że on uważa, że jestem idealnym człowiekiem?
- Tak pamiętam, a co?
- Musiał o tym przypomnieć i ma nadzieję, że tu się znajdzie więcej osób podzielających jego zdanie.
- A niby tak z tobą nie jest? – spytała Stella.
- Czemu ty też musisz być przeciwko mnie?
- Nie jestem przeciwko tobie, tylko podzielam w tej kwestii jego zdanie, bo zawsze starasz się pomóc każdemu, kto tego potrzebuje w danym momencie.
- Może, ale to nie zmienia faktu, że nie jestem idealna.
- Dziewczyny możecie przestać się kłócić?- spytał Seth.
- Ale my się nie kłócimy tylko wymieniamy swoje poglądy. – odparłam.
- Seth ma racje. Skończmy ten temat, bo z tego wyniknie tylko niepotrzebna kłótnia, a przecież wiesz, jak bardzo nienawidzę się z tobą kłócić.
- Tak wiem.
- Dziewczyny jeśli mogę wam przerwać to chciałbym wam powiedzieć, że właśnie dojechaliśmy na miejsce.
- Ok. Dzięki Matt, że chciało ci się z nami jechać tak daleko.
- Nie ma za co. Ale i tak idę z wami.
- Po co? Jeśli mogę wiedzieć.
- Bo akurat mam tam zajęcia.
- Tańczysz? – spytałam z niedowierzaniem.
- A co w tym dziwnego?
- To, że w Polsce mało którego chłopaka w twoim wieku szłoby zaciągnąć na lekcję tańca towarzyskiego.
- Jak widzisz to nie jest Polska tylko Stany i panują tu trochę inne zasady.
- To już dawno zauważyłam. A po za tym że tańczysz to masz jeszcze jakieś tajemnice?
- Hmm… może kiedyś się dowiesz. – Powiedział znów z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
Kończąc mówić to zdanie zaparkował auto na parkingu, wysiadł z auta i obszedł je dookoła, aby otworzyć przede mną drzwi. Kiedy wszyliśmy już wszyscy z samochodu Matt nas poprowadził do wielkiego budynku nad który znajdował się napis; „Dom Kultury”. Gdy weszliśmy do środka minęliśmy wielki hol i skierowaliśmy się w stronę schodów, po których weszliśmy na trzecie piętro. Minęliśmy tak kilka drzwi i stanęliśmy przy tych na których był napis: „Zajęcia taneczne”. Matt poprowadził nas do środka. W Sali było chyba dziesięć par mniej więcej w naszym wieku i jedna para wyglądająca na około trzydzieści pięć lat. Jak się domyśliłam musieli to być instruktorzy.
Kobieta była wysoka, szczupła, miała długie, gęste, kręcone blond włosy o błękitnych oczach, jej twarz miała łagodne rysy. Jej bordowa sukienka idealnie podkreślała jej figurę. Wyglądała na bardzo miła i sympatyczną osobę. Natomiast jej partner był wysoki dobrze zbudowany i umięśniony miał krótkie ciemne włosy i piwne oczy, jego rysy twarzy były ostre i wyraziste, co sprawiało wrażenie, że jest groźny i dominujący, a ubrany był w elegancką koszulę i jeansy.
Gdy weszliśmy do Sali para od razu do nas podeszła.
- Witaj Matt. Kim są twoi przyjaciele? – powiedziała bardzo pogodnie kobieta
- Witaj Mario. To są: Stella, Seth oraz Trish – mówiąc to wskazywał każdego z nas zgodnie z wypowiadaniem przez niego naszych imion, kiedy doszedł do mojego imienia odwrócił się w moją stronę i się do mnie uśmiechnął – bardzo by się chcieli zapisać na wasze lekcje.
- Z wielką przyjemnością was przyjmiemy, ale najpierw chciałbym wiedzieć, czy mieliście już kiedyś styczność z tańcem towarzyskim? – spytał mężczyzna, co potem, jak się dowiedziałam miał na imię John.
- Ja miałam styczność przez trzy lata w Polsce, a Stella tylko przez rok miała okazję się tego uczyć. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ja nie miałem z tym praktycznie nic wspólnego, ale chętnie bym się tego nauczył. – wyznał Seth.
- Dobrze i tak zaczniemy od podstaw, bo w tym roku mamy większość nowych par. Mam nadzieję, że nie będziecie się nudzić na naszych zajęciach. – powiedział pogodnie John.
- Matt twoja partnerka zrezygnowała z zajęć w tym roku. Mam nadzieję, że znajdziesz sobie szybko kogoś w zastępstwie. – powiedziała Maria ze skruchą w głosie. – Naprawdę szkoda tak utalentowanej tancerki, ale cóż to jej wybór.
- To się dobrze składa. Przynajmniej będę mógł zatańczyć z Trish. Może okaże się lepsza partnerką niż Amber. – powiedział z uśmiechem.
- Miejmy taką nadzieję. – powiedziała Maria.
- Chodźcie. – powiedział Matt i złapał mnie za rękę. Znów przeszedł mnie zimny dreszcz.
- Przepraszam. Przyzwyczaisz się do tego. – szepnął mi do ucha Matt.
Trening zaczęliśmy od ćwiczeń przy muzyce, aby się nauczyć słyszeć rytm. Potem zaczęliśmy się uczyć walca angielskiego. Część kroków pamiętałam jeszcze ze szkoły, ale część była dla mnie nowością. Miałam szczęście, że tańczyłam z Mattem, który tańczył już któryś rok w tej szkole. Nawet Stella i Seth szybko załapali kroki, bo ona tak jak ja część kroków pamiętała. Ale w szoku byłam, że Sethowi udało się tak szybko opanować te kroki.
Zajęcia trwały dwie i pół godziny. Zaraz po wyjściu z domu kultury poszliśmy do samochodu. Matt poszedł i znów otworzył przede mną drzwi. Pojechaliśmy do pizzerii. Zamówiliśmy jedną dużą pizzę i do tego colę. Gdy zaczęliśmy jeść zdziwiło mnie to, że Matt nie wziął ani jednego kawałka.
- Matt, a ty nie jesz? – spytałam.
- Nie jestem głodny a poza tym i tak mam dietę.
- Jaką dietę? Chyba się nie odchudzasz?
- No coś ty! – wybuchnął głośnym śmiechem. – Mam dietę przepisaną od lekarza.
- Aha.
Po wyjściu z pizzerii pojechaliśmy z powrotem do Forks. Gdy podjechaliśmy pod mój dom wysiadłyśmy ze Stellą.
- To co do zobaczeni jutro w szkole? – zapytał Matt.
- No do zobaczenia.
Poszłam odprowadzić Stellę i wróciłam do domu. Położyłam się do łóżka. Bo byłam zmęczona po tym dniu pełnym wrażeń, ale długo nie umiałam zasnąć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz