Wakacje minęły szybko i nawet się nie obejrzałyśmy, jak przyszedł pierwszy dzień roku szkolnego i trzeba było się zmierzyć z jednym z największych lęków. Jednak długo nie umiałam się zdecydować, co mam ubrać w ten pierwszy dzień – żebym się za bardzo nie wyróżniała od innych uczniów – więc cały poprzedni wieczór spędziłam na wybieraniu garderoby na ten szczególny dzień. W końcu zdecydowałam się na sukienkę do kolan w szkocką kratę a do tego czarne bolerko na długi rękaw i czarne buty na wysokim obcasie. Potem pomogłam coś wybrać Angeli.
Kiedy nadszedł ten dzień poszłyśmy w trójkę do szkoły – Stella, Angela i ja – jednak ja byłam najbardziej zestresowana, aż z nerwów rozbolał mnie brzuch i trzęsły mi się ręce. Nie mogłam się napatrzeć na Stellę i Angelę, ponieważ obie były zjawiskowo piękne w tych starannie przygotowanych strojach.
Stella była ubrana w pomarańczowe rurki i czerwoną tunikę orazczarne buty na obcasie. Ciemne loki spływały jej po ramionach. Natomiast Angela miała bluzkę w kratę, białe rurki i wysoko zakończone buty sportowe a jej długie blond włosy były uformowane w przepięknego koka.
Kiedy doszłyśmy do szkoły najpierw poszłyśmy do budynku, w którym znajdował się sekretariat. Weszłyśmy do środka. Powitała nas sekretarka, która dała nam plany zajęć oraz wytłumaczyła nam jak dojść na poszczególne zajęcia oraz wręczyła nam mapki z zaznaczonymi wszystkimi budynkami, a na koniec nam powiedziała:
- Pod koniec dnia przynieście plany zajęć podpisane przez wszystkich nauczycieli i miłego pobytu w naszej szkole.
Po czym wyszłyśmy z sekretariatu i skierowałyśmy się do budynków w których miałyśmy mieć akurat lekcje, lecz zanim się rozstałyśmy zwróciłam się do dziewczyn.
- To, co zobaczymy się później na lunchu?
- Oczywiście, że tak – odpowiedziały zgodnie Stella i Angela.
Potem się rozeszłyśmy do danych budynków. Wiec poszłam na angielski, z którym ciągle miałam problemy, lecz znalazły się w mojej grupie osoby, które chciały mi pomóc. Najbardziej, co mnie denerwowało, na każdej lekcji było to, że każdy nauczyciel musiał mnie przedstawić przed klasą, co bardzo mnie stresowało.
Na lekcji biologii kiedy weszłam do sali nauczyciel oczywiście zaczął od przedstawienia mnie na forum klasy. Jak zwykle nie bardzo podobało mi się to, jak wszyscy się na mnie patrzą i chciałam, jak najszybciej znaleźć się w ławce, bo miałam wrażenie, że jeszcze chwila i zapadnę się pod ziemię. Wszyscy już siedzieli w parach. Wszyscy poza jednym chłopakiem. Miał on bardzo jasną karnację, brązowe włosy pozostawione w artystycznym nieładzie z czym było mu bardzo do twarzy, oczy miał koloru płynnego miodu oraz bardzo widocznie zarysowaną muskulaturę, wyglądał, jak z okładki jakiegoś magazynu modowego. Nauczyciel kazał mi usiąść obok niego i wtedy się dowiedziałam, że nazywa się Matt Cullen. Jednak tak bardzo czekałam na lunch, że czas mi się tylko dłużył i nie zwracałam uwagi na to co się dzieje wokół mnie. Kiedy w końcu nadeszła przerwa na lunch, byłam bardzo szczęśliwa, że będę mogła znów spotkać Stella i Angelę. Kiedy weszłam na stołówkę, obie już na mnie czekały, więc dosiadłam się do nich, lecz jak wchodziłam do stołówki, moją uwagę przykuło coś innego.
Przy jednym stoliku siedziała dziwna piątka. Pierwsza przykuła moją uwagę blada dziewczyna o ciemnobrązowych, kręconych włosach i czekoladowych oczach. Najbliżej niej siedział wysoki chłopak o ciemnej karnacji, ciemnych, długich włosach i piwnych oczach oraz bardzo rozbudowanej muskulaturze. Obok niego siedział drugi chłopak bardzo podobny do tego pierwszego, tyle, że trochę niższy. Na końcu siedziało dwóch bardzo podobnych do siebie chłopaków tak samo bladych z oczami o identycznym kolorze płynnego miodu, z których jednego rozpoznałam, ponieważ to był ten sam chłopak, z którym siedziałam na biologii, a drugi był wysokim blondynem, z widoczną muskulaturą. Wszyscy wyglądali, jakby dopiero co zeszli z wybiegu. Byli oszałamiająco piękni.
Kiedy doszłam do stolika, przy którym czekały, już na mnie Stella i Angela od razu dziewczyny się mnie zapytały, czy wiem, co to za ludzie, więc odpowiedziałam, że wiem tylko, że jeden z nich nazywa się Matt Cullen, bo chodzi ze mną na biologię.Ciągle czułyśmy, że oni się na nas patrzą odkąd usiadłam przy stoliku, to nie mogłam się pozbyć tego uczucia, zresztą tak samo jak Stella i Angela.
Rozmawiałyśmy głównie o naszych wrażeniach z tych pierwszych lekcji i umówiłyśmy się, że po zakończeniu lekcji spotkamy się na parkingu szkolnym.
Następna lekcje były dla mnie koszmarem. Lecz jednak najgorszą lekcją okazał się w-f. Nigdy nie byłam z niego za dobra, ale kiedy się dowiedziałam, co mamy robić na w-fie byłam przerażona, bo mieliśmy grać w siatkówkę, a ja nigdy nie byłam dobra w grę w żadną piłkę, ponieważ ja unikam piłek – boję się, że któraś mnie uderzy i będę miała, albo dużego siniaka lub złamię sobie, np. palec. Na lekcji tak, jak już wcześniej wspominałam ciągle unikałam piłki, przez co moja drużyna miała do mnie pretensje.
Po w-fie miałam mieć historię, lecz na lekcji ciągle miałam wrażenie, że ludzie się ciągle na patrzą jak na jakiegoś potwora. Chciałam jak najszybciej wyjść z tej szkoły, bo już miałam dość tego wszystkiego. Kiedy zadzwonił dzwonek na przerwę i chciałam wyjść, to przypadkowo się z kimś zderzyłam i wszystkie moje książki spadły na ziemię. Kiedy próbowałam pozbierać te książki, ktoś mnie powstrzymał. Kiedy spojrzałam na tego człowieka doznałam szoku.
Był to wysoki chłopak o ciemnobrązowych włosach postawionych na żelu, mocno zarysowanej muskulaturze i lśniących piwnych oczach. Kiedy pomagał pi pozbierać książki powiedział:
- Przepraszam, a poza tym, na imię mam Austin, natomiast ty pewnie jesteś Patricia, jedna z tych nowo przybyłych dziewczyn do naszego miasta?
- Zgadza się, ale nie lubię jak na mnie mówią Patricia. Wolę jak na mnie wołają Trish. A poza tym widzę, że w waszym mieście wieści szybko się rozchodzą.
- Takie już są uroki takiego małego miasteczka, nikt nic tu nie utrzyma długo w tajemnicy.
- Wszystko ma czasem swoje wady i zalety
W tym czasie Austin pomógł mi pozbierać książki, które nadal leżały na ziemi. Potem szliśmy razem na parking szkolny, gdzie czekały, już na mnie Stella i Angela. Jeszcze raz podziękowałam Austinowi za pomoc i poszłam do dziewczyn.
Jak wracałyśmy, wymieniłyśmy się relacjami i wrażeniami z pierwszego dnia z pierwszego dnia w tej szkole.
Kiedy doszłyśmy do domu od Stelli, nie chciałyśmy, jeszcze rozchodzić się, więc doszłyśmy do wniosku, że najpierw pójdziemy do Stelli, żeby zaniosła swoją torbę, a później do Angeli i mnie.
Będąc u mnie w domu zaczęło się przepytywanie nas, jak minął nam pierwszy dzień w szkole.
Angela opowiedziała, że poznała parę ciekawych i fajnych dziewczyn, z którymi mogłaby się zaprzyjaźnić. Dziewczyny o których opowiedziała, były w jej wieku i chodziły z nią na większość przedmiotów. Nazywały się Lilly, Alex i Samantha.
Stella opowiedziała o dziwnej piątce ze stołówki, która się nam ciągle przyglądała i powiedziała, że jej się wydaje, że część z tych osób ma, jakieś chyba wampirze cechy.
Natomiast ja stwierdziłam, że nic ciekawego się nie wydarzyło, poza tym, że ktoś na mnie wpadł jak wychodziłam z sali i wytrącił mi książki z rąk i opisałam tą moją krótką rozmowę z Austinem oraz opisałam, jakie mała do mnie pretensje mija grupa na w-fie.
Potem Stella poszła na chwilę do domu, ale się dogadałyśmy, że za dwie godziny się spotkamy. Kiedy Stella przyszła do mnie ponownie, zaproponowałam jej, że możemy sprawdzić na Internecie, czym cechują się wampiry, żeby porównać tę grupę z naszej szkoły z tym, co znajdziemy w Internecie. Jednak nic nie znalazłyśmy co by pasowało, poza tym, że mają bardzo jasną skórę, więc postanowiłyśmy odłożyć te poszukiwania na dalszy plan i zająć się czymś innym.
Wtedy wyszłyśmy, z mojego pokoju i zaszłyśmy na dół do kuchni, gdzie zaczęłyśmy sobie przygotowywać nasz ulubiony deser, ponieważ cukier pomaga nam na myślenie. Wyjęłyśmy z lodówki potrzebne składniki oraz szklanki i zaczęłyśmy nakładać galaretki do szklanek a na koniec wszystko polałyśmy bitą śmietaną. Spytałyśmy się, także moich braci – Jaxon i Max – czy też chcą, a oni jak zwykle bardzo chętni na słodycze. Gotowe słodkości zabrałyśmy do salonu i włączyłyśmy telewizor. Jaxon i Max jak zwykle chcieli oglądać bajki, ale my miałyśmy inne plany, co do oglądanego programu i włączyłyśmy jeden z programów muzycznych, na którym akurat leciał konkurs tańca towarzyskiego i razem ze Stellą zaczęłyśmy się zastanawiać, czy się nie zapisać na kurstańca towarzyskiego. Ja jednak rozpatrywałam więcej możliwości, co do tańców, ponieważ byłam bardzo zafascynowana tym stylem aktywności fizycznej i to było jedyne, co mi wychodziło poza gimnastyką. Nieraz marzyłam, aby zostać taką prawdziwą tancerką, ale nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby się zapisać. Ale teraz szala przeważyła i zdecydowałam, że się zapiszę na jakiś taniec, ale jeszcze nie do końca wiedziałam na jaki styl tańca się zdecyduję, to ten problem sobie zostawiłam na później, a teraz po prostu starałam się wyłączyć swój mózg i skupić się na oglądaniu tego wydarzenia.
Tak jak myślałam dominującą przewaga punktów wygrała para, której styl tańca od razu mi się spodobał, więc byłam zadowolona z decyzji jury, ponieważ ta para rzeczywiście zasługiwała na tą wygraną.
Później zabrałyśmy się za odrabianie lekcji, lecz nie umiałam się na niczym skupić, bo moje myśli ciągle wędrowały ku dziwnej piątce ze stołówki i w stronę Matta Cullena. Nie wiem, co takiego mieli w sobie, że aż tak bardzo owładnęli moje myśli. Więc zaproponowałam dziewczynom spacer po mieście, bo pomyślałam, że jeśli przewietrzę swój umysł to będzie mi łatwiej się skupić.
Nasza przyjaźń jest dla mnie natchnieniem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz