wtorek, 27 maja 2014

Rozdział piąty Miłość bez wzajemności

Po wyjściu Stelli z mojego domu, poszłam wziąć prysznic i jak wróciłam do pokoju od razu położyłam się do łóżka.
               Długo nie mogłam zasnąć i się zastanawiałam, co oni wszyscy starają się przede mną ukryć. Płożyłam się spać, ale zasnęłam dopiero o 23:30.
               Gdy wstałam była godzina 05:30. Miałam jeszcze dwie i pół godziny do rozpoczęcia lekcji. Wyszłam z łóżka i poszłam pod prysznic. Wzięłam gorącą kąpiel i wróciłam do pokoju. Zaczęłam przeglądać swoją szafę z ubraniami.
Wybrałam fioletową tunikę na długi rękaw, białe jeansowe rurki i czarne kozaki do kolan, ponieważ widziałam że za oknem spadł śnieg.
Włosy zaplotłam w warkocz i zeszłam na dół, aby przyrządzić sobie śniadanie.
Wtedy usłyszałam, że poza mną ktoś jeszcze nie śpi. Więc poszłam sprawdzić, kto to jest. Okazało się, że to moja siostra Angela jest takim rannym ptaszkiem.
- Co tak wcześnie wstałaś? – spytała zdziwiona Angela.
- Nie wiem. Jakoś w nocy nie umiałam spać.
- To co robiłaś przez całą noc?
- Leżałam i myślałam.
- O czym?
- O wszystkim i o niczym.
- Aha.
- Co chcesz na śniadanie? – spytałam się Angeli.
- Naleśniki z syropem klonowym.
- Akurat to samo chciałam, sobie zrobić na śniadanie.
               Po tych słowach poszłam do kuchni przygotowywać śniadanie dla nas. A moja siostra w tym czasie poszła się wykąpać.
               Kiedy zeszła na dół, była ubrana w: czarne rurki, turkusową bluzkę z namalowaną torebką, szare kozaki z białym futerkiem.
- Śniadanie gotowe. – powiedziałam jej z uśmiechem.
               Dobrze że zrobiłam więcej tych naleśników, ponieważ wtedy reszta domowników się obudziła.
- Chcecie naleśniki? – spytałam z uśmiechem.
- Tak. – odpowiedzieli wszyscy chórem.
- A kto je robił? – spytał mój tata.
- Trish. – odpowiedziała moja siostra.
               Zaraz po śniadaniu poszłam do swojego pokoju. Zaczęłam przeglądać woje zdjęcia na komputerze, dopóki nie zadzwonił mój telefon.
               Gdy spojrzałam na wyświetlacz okazało się, że jest to numer, którego nie miałam zapisanego. Od razu odebrałam.
- Cześć. – usłyszałam głos Matta.
- Hej.
- Obudziłem ciebie?
- Nie i tak nie spałam.
- To o której już wstałaś?
- O 05:30.
- Dlaczego?
- Nie umiałam spać dzisiaj.
- Aha. Ale dzwonię w innej sprawie.
- W jakiej?
- Mam ci przekazać, żebyś dzisiaj nie prowadziła samochodu.
- Dobrze.
- Przyjadę po was  o 07:30, ok.?
- Ok., ale przecież możemy się przejechać autobusem do szkoły.
- Ale ja wolę, żebyście jechały ze mną autem.
- Dobra, a tak w ogóle to skąd masz mój numer telefonu?
- Od Stelli. – powiedział niepewnie.
- Aha. Ok. To widzimy się o 07:30?
- Tak.
               Po  tej wypowiedzi się rozłączył. Kiedy nadeszła godzina 07:00 Stella przyszła do mnie.
- Czemu dałaś mój numer Mattowi bez mojej wiedzy? – od razu zaczęłam przesłuchiwanie jej.
- Bo mnie o to poprosił.
- Ale dlaczego nie zapytałaś?
- Bo myślałam, że śpisz.
               O ustalonej porze Matt przyjechał pod mój dom. Kiedy tylko usłyszałyśmy, że ktoś podjeżdża autem, od razu wyszłyśmy przed mój dom. Więc kiedy Matt wjeżdżał już na podjazd, my już tam byłyśmy.
- Hej. – powiedział z uśmiechem, kiedy weszłyśmy do auta.
- Hej. – powiedziałyśmy wszystkie jednocześnie.
               W drodze do szkoły duże rozmawialiśmy, ale nadal nie wiedziałam, co oni wszyscy przede mną ukrywają. Chciałam wiedzieć, czy moja siostra też o tym wszystkim wie? Miałam już dość tych wszystkich tajemnic. Miałam nadzieję, że już niebawem dowiem się całej prawdy.
               Gdy podjechaliśmy pod szkołę, czekali już tam na nas wszyscy nasi znajomi, którzy poprzedniego dnia byli u mnie w domu. Stella od razu przytuliła Setha, Angela poszła do Adama, a Renessme była ciągle blisko Jackoba.
               Po chwili się rozeszliśmy do budynków, w których akurat mieliśmy mieć lekcję, ale oczywiście nie obeszło się bez pytań typu: „Jak się czujesz?”. Coraz bardziej te pytania mnie irytowały, niż jakoś pomagały.
               Na pierwszych lekcjach nie obeszło się bez pytań typu: „ Jak się czujesz”, „Co się wczoraj stało”, „Jak tam między tobą a Mattem”, „Zostaniecie parą”, i tym podobnych.
               Zaczynało mnie to coraz bardziej irytować. Chciałam żeby ten dzień, w szkole się już skończył.
               Coraz bardziej czekałam na lekcję biologii i lunch, żeby móc porozmawiać z Mattem.
               Kiedy w końcu nadeszła lekcja biologii, biegłam w stronę Sali lekcyjnej, żeby móc porozmawiać z Mattem na spokojnie.
               Tak jak się domyślałam, że on jak zwykle będzie pierwszy w sali. Podeszłam do naszego stolika i usiadłam na swoim miejscu. Kiedy spojrzałam w jego stronę, on patrzył na mnie, gdy się zorientował, że na niego spoglądam, wtedy się uśmiechnął do mnie słodko.
- Jak ci mija dzień w szkole? – spytał z uśmiechem na twarzy.
- Kiepsko.
- Czemu?
- Wszyscy się mnie ciągle tylko pytają jak się czuję, co się wczoraj stało, i tym podobne.
- Aha.
- No i jeszcze parę innych pytań. – powiedziałam uciekając od niego wzrokiem.
- Jakich?
- Nie powiem, a ty mnie tym nie męcz, proszę.
- Powiedz. Proszę cię.
- No na przykład takie jak to czy będziemy parą, co wczoraj razem robiliśmy i tak dalej. – powiedziałam ze łzami w oczach.
- I czym się tak przejmujesz? Ludzie zawsze mówili i będą mówić , ale nie warto się przejmować ich gadaniem, jeśli one jest bez sensu. Więc proszę cię nie płacz już. – przejechał swoją chłodną dłonią, po mojej twarzy ocierając moje łzy, zaraz patrząc mi w oczy wyrazem pełnym uczucia.
               Akurat w tym momencie wszyscy zaczęli, schodzić się do sali, a ja odskoczyłam od niego jak oparzona, na co Matt zareagował głośnym śmiechem. Większa część osób z naszej grupy z biologii się odwróciła w naszą stronę, żeby sprawdzić, co go tak rozbawiło.
               Po chwili usłyszałam dźwięk dzwonka szkolnego, który oznaczał koniec przerwy. Parę minut później nasz nauczyciel wszedł do klasy. W tym momencie oparłam się o ścianę, aby być, jak najdalej od Matta, żeby znów nie było głupiego gadania w szkole. Lecz przeliczyłam się, co do planów mojego nauczyciela, bo zaplanował na tą lekcję film o neandertalczykach.           Matt natomiast przysunął się bliżej mnie. Myślałam, że przynajmniej na tej lekcji uciekną od spojrzeń ludzi. Czułam się tak jak pierwszego dnia w tej szkole. Miałam wrażenie, że wszyscy widzą we mnie jakiegoś kosmitę, ale nie tym razem chodziło o to, że spędzam tyle czasu z Mattem.
               Nie miałam siły na ciągłe tłumaczenie, że my się tylko przyjaźnimy, bo to nie miało sensu, ponieważ wszyscy wiedzieli swoje.
               Nie umiałam się skoncentrować na filmie, bo przed oczami ciągle stawały obrazy związane z moim poprzednim miejscem zamieszkania.
               Tęskniłam za rodziną, przyjaciółmi. Tu prawie nikogo nie znałam poza paroma osobami ze szkoły.
               Wracając do tych wszystkich wspomnień, nie zwróciłam uwagi na to, że znów mi łzy lecą z oczu. Zorientowałam się dopiero, gdy poczułam chłodną dłoń Matta, jak ociera mi łzy.
- Czemu płaczesz? – spytał zdziwiony.
- A nie wiem, po prostu myślałam.
- O czym? Jeśli mogę wiedzieć.
- Nie chce o tym teraz mówić, może kiedyś ci to powiem. Przepraszam.
               Gdy skończyła się lekcja wyszłam pierwsza z klasy, aby nie spotkać nikogo znajomego. Chciałam jak najszybciej odnaleźć Stellę. Miałam szczęście, że akurat wtedy wychodziła z budynku.
- Stella! Czekaj! – zawołałam ile sił w płucach.
- Coś się stało? – spytała przestraszona Stella.
- Niby nie, ale nie mam siły, już dzisiaj siedzieć w szkole.
- Dlaczego?
- Bo wszyscy sądzą, że ja i Matt jesteśmy parą.
- No wiesz ostatnio rzeczywiście sporo czasu, z nim przebywasz.
- Może, ale to nie wszystko na biologii się rozpłakałam, bo przypomniałam sobie wszystko to, co musiałam zostawić w Polsce.
- Oj misiaczku nie przejmuj się tym tyle.
- Dlaczego? Skoro zostało wszystko na czym mi zależało. – powiedziałam ze łzami w oczach.
- Porozmawiamy później o tym, ok? Bo zaraz będzie dzwonek na lekcje.
- Ok. Ale możemy dziś usiąść same z Angelą przy stoliku? – spytałam z prośbą w głosie.
- Dobrze, a czemu nie możemy z nimi usiąść?
- Bo chcę z wami porozmawiać.
- Ok. – powiedziała i poszła w stronę budynku, gdzie miała mieć najbliższą lekcję.
               Poszłam do klasy, gdzie miałam mieć teraz zajęcia. Gdy zaczęła się lekcja odliczałam tylko czas do lunchu. Cieszyłam się, że czas minął tak szybko.
               Gdy weszłam na stołówkę Stella i Angela siedziały już przy stoliku. Byłam szczęśliwa, że moja przyjaciółka mnie posłuchała i nie usiadła razem ze swoim chłopakiem i jego przyjaciółmi.
- Hej dziewczyny. – powiedziałam podchodząc do stolika.
- Hej. – powiedziały obie z uśmiechem.
- Adam i Seth was tak puściły od swojego stolika?
- Tak, ale będą nas obserwować. – powiedziała Stella zaczepnie, ale ja tego dnia nie miałam nastroju na żarty.
- Jak wam mija dzień w szkole dzisiaj? – spytałam, aby odciągnąć ich uwagę.
- Dobrze. – odpowiedziały. – A tobie? –dodała moja siostra.
- Idziecie na ostatnią lekcję? – znów zmieniłam temat.
- Nie zmieniaj tematu. Tylko odpowiedz na, moje pytanie. – upomniała mnie Angela.
- Dzisiaj mam kiepski dzień, lepiej? – powiedziałam  prawie krzykiem.
- Ale czemu jesteś wredna dla mnie? – zapytała zasmucona moja siostra.
- Przepraszam. Po prostu myślałam o tym, co zostawiłyśmy w Polsce.
- Aha. Tęsknisz za tym wszystkim? – dociekały dziewczyny.
- Tak.
               Rozmawiałyśmy tak cała przerwę. Okazało się, że nie ma ostatniej lekcji, bo nauczyciele mają jakąś konferencję. Następny dzień też miał być wolny, ponieważ miało się odbyć jakieś szkolenie dla grona pedagogicznego naszej szkoły.
               Gdy wyszłyśmy ze stołówki podeszli do nas nasi przyjaciele lub przyjaciele i drugie połówki Angeli i Stelli.
- Dziewczyny to wracamy razem? – spytał Matt, niby z grzeczności, ale wiedziałam, że za tym kryje się coś więcej.
- Dobra, ale pod jednym warunkiem. – powiedziałam.
- No słucham Ciebie pod jakim?
- Nie będziesz dociekał, dlaczego płakałam na biologii.
- Dobra, obiecuję. To widzimy się po tej lekcji na parkingu koło auta.
- Ok.
               Czekałam, aż zadzwoni w końcu dzwonek, oznaczający koniec lekcji. Gdy tylko zadzwonił dzwonek, już byłam spakowana i jako pierwsza opuściłam klasę.
               Jak doszłam do samochodu Matta, on już tam czekał.
- Hej. - powiedział uśmiechając się słodko do mnie.
- Hej. – powiedziałam starając się uśmiechnąć, ale w tym momencie poczułam motylki w brzuchu. – A tak w ogóle to ile razy jeszcze mi powiesz „hej”?
- Nie wiem. Tyle ile będzie to konieczne. – uśmiechnął się łobuzersko, co tylko mu dodawało więcej uroku, niż można było to sobie wyobrazić,
               W tym momencie podeszły Angela ze Stellą. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu. Zatrzymaliśmy się pod domem Stelli.
- Przyjdziesz później do mnie?
- Jasne. – odpowiedziała z uśmiechem.
- O właśnie Stella czekaj jeszcze chwilę. – powiedział Matt.
- Coś się stało? – spytała moja przyjaciółka.
- W sumie to nie, ale z chłopakami ustaliliśmy, żeby zrobić ognisko na klifie w rezerwacie La Push z ich przyjaciółmi. I bardzo by nam zależało, abyście przyszły, więc jak?
- Zadzwonię wieczorem do Setha jak porozmawiam z rodzicami i mu dam odpowiedź, ok?
- Ok. No to pa.
- Pa. – powiedziała wysiadając z samochodu.
- A wy przyjdziecie? – powiedział Matt.
- Angela da odpowiedź Adamowi, czy przyjdziemy, czy nie.
- Dobra.
               Gdy podjechaliśmy pod dom, Matt wysiadł, aby otworzyć przede mną drzwi.
- Czuję się jak jakaś dama. – powiedziałam z ironią.
- A czemu ta ironia w głosie?
- Może dlatego, że nie żyjemy w XIX wieku, a dżentelmeni już dawno wyginęli.
- Nie prawda. To ty jeszcze nie znasz mojej rodziny.
- I może wcale nie poznam. Musze już iść, więc do jutra jak dobrze pójdzie.
- Pa.
               Jak tylko weszłam do domu od razu wbiegłam do swojego pokoju. Włączyłam komputer stojący na biurku przy oknie. A następnie podeszłam do szafki. Otworzyłam szufladę, którą obiecałam, że już nigdy więcej jej nie otworzę, ale to było ode mnie silniejsze. Wyjęłam z niej zeszyt i zaczęłam przeglądać.
               Gdy usłyszałam dźwięk włączonego komputera, podeszłam do niego i usiadłam przed ekranem. Zeszyt położyłam na biurku. Weszłam na Gadu – Gadu, po czym sprawdziłam jaka jest teraz godzina w Polsce, miałam szczęście, że nie było jeszcze zbyt późno. Sprawdziłam, czy Kuba jest dostępny. Kiedy się okazało, że tak to byłam szczęśliwa i od razu do niego napisałam:
- Hej.
- O hej. – odpisał Kuba.
- Co tam u Ciebie?
- A wszystko dobrze. A u Ciebie? Jak tam w nowym miejscu zamieszkania?
- Nie za dobrze. Zakochałam się.
- To chyba akurat powinnaś się cieszyć.
- Właśnie nie bardzo, bo to miłość bez wzajemności.
- Ojej. Dlaczego tak sądzisz?
- Może dlatego, że on jest dla mnie miły tylko i wyłącznie z tego powodu, że moja siostra chodzi z jego bratem, a moja przyjaciółka z jego przyjacielem.
- Ojej. Biedactwo.
- Żałuję, że musiałam się wyprowadzić z Polski. Tam przynajmniej były osoby, którym na mnie zależało.
- Kto na przykład?
- No na przykład ty, bo ciągle mnie wspierasz w najtrudniejszych chwilach.
- No a czemu miałbym Ciebie nie wspierać, skoro jesteś idealnym człowiekiem?
- No nie wiem, ale pamiętaj, że tylko ty uważasz, że jestem idealnym człowiekiem.
- Pamiętam, ale wiesz, że inni nie widzą w tobie tego, co ja widzę.
- Dziękuję, że przynajmniej ty we mnie wierzysz.
- Nie ma za co. A co tak w ogóle robisz?
- Siedzę i przeglądam swój zeszyt z wierszami.
- Ooo… A wyślesz mi coś z nich?
- Jasne. Jak znajdę coś fajnego.
- Dobra ja czekam.
- „Życie mija… każda chwila ważna dla mnie!
Byłam inna… ukrywałam całą prawdę…
Nie chcąc ranić, wszystko kłamstwem wyrażałam…
Lecz ból nie miał granic. On codziennie miał mnie za nic”
- Czemu takie smutne? – spytał po chwili mój przyjaciel.
- A czemu ma być wesołe jak nie mam humoru?
- Proszę napisz dla mnie coś wesołego.
- Dobra to może coś o mnie ci wyślę, ok?
- Dobra.
- „Jestem jak kwiat… Tak łatwo mnie zranić.
Jestem jak motyl… Tak trudno mnie złapać.
Jestem ja nadzieja… Tak łatwo mnie stracić.
Jestem jak wiatr… Tak trudno mnie zatrzymać.
Jestem jak kropla deszczu… Tak trudno mnie zatrzymać.
Jestem jak  dźwięk… Rozbrzmiewam śmiechem.
Jestem jak noc… Zapowiadam dzień.
Jestem jak gwiazdy… Spełniam życzenia.
Jestem jak rzeka… Nie oglądam się za siebie.
Jestem jak ogień… Niszczę złudzenia.
Jestem jak wulkan…  Wybucham bez ostrzeżeń.
- To prawda jesteś jak gwiazdy.
- Chyba tylko ty tak uważasz.
- I co z tego, ale przynajmniej ktoś tak uważa.
- No masz rację.
- Napisz mi coś jeszcze.
- „Jaka jestem…
Jedyna w swoim rodzaju,
Dla każdego inna…, zawsze taka sama,
Dla jednych księżniczka… dla innych szara myszka,
Niezastąpiona, niepowtarzalna,
Ciągle szalona, zawsze normalna…
Wiecznie otwarta… Miłości warta,
Nieidealna ja…”
- Tu się z tobą nie zgodzę, bo akurat ty jesteś idealna.
- Chyba tylko według Ciebie tak jest.
- Ale moje zdanie się liczy najbardziej.
- A teraz ci napiszę dwa wiersze i mi powiesz który lepszy, ok?
- Ok.
- „Miłość jest piękna,
Czasem przyjemna,
Lecz tylko wtedy,
Gdy jest wzajemna.”
„Jesteś moją jawą, jesteś moim snem.
Jesteś moja nocą, jesteś moim dniem.
Jesteś moim smakiem i moim zapachem.
Jesteś dla mnie łzą i uśmiechem na twarzy.
Jesteś dla mnie wszystkim, o czym tylko marzę.
Jesteś dla mnie deszczem i promieniem słońca.
Jesteś dla mnie miłością, która nie ma końca.”
- Ten drugi jest lepszy szczerze mówiąc.
- Też tak uważam, ale chciałam, poznać twoja opinię.
- Aha.
- Sorry, ale muszę już kończyć, wiem, że tam u Ciebie jest już późno, a powinieneś się wyspać na jutro do szkoły. W sobotę postaram się wejść na dłużej na Gadu, ok?
- Dobra.
- To dobranoc.
- Miłego dnia. – powiedział, po czym zszedł z Gadu.
               Weszłam na chwilę na facebooka i sprawdziłam pocztę. Okazało się, że miałam sporo wiadomości od znajomych z Polski. Odpisanie na te wszystkie wiadomości zajęło mi pół godziny. Później zaczęłam z nudów szukać informacji o wampirach. Znalazłam parę bardzo ciekawych informacji. Było to między innymi, że: mają nienaturalnie chłodną skórę, są nieziemsko piękni, mogą mieć różne dary oraz że są bardzo szybcy.
               Wiele z tych cech odpowiadało mojemu przyjacielowi oraz jego rodzinie, ale to było nie możliwe, ponieważ wiedziałam, że wampiry muszą się pożywiać krwią. A przecież Ojciec Matta jest lekarzem, więc to niemożliwe żeby oni byli wampirami, ponieważ doktor Cullen mógłby zabić w ten sposób wielu niewinnych ludzi.
               Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk pukania w drzwi.
- Proszę. – powiedziałam sennym głosem.
               Do pokoju weszła moja siostra.
- Spałaś? – spytała Angela wchodząc do mojego pokoju.
- Nie. Tylko myślałam.
- O czym tak myślałaś?
- O Macie.
               Wtedy zamknęłam szybko tą stronę, gdzie znalazłam te wszystkie wiadomości, bo moja siostra podchodziła do mojego biurka.
- Zakochałaś się w nim? – dociekała moja siostra.
- Chyba tak. Ale wiem, że on mnie nie kocha.
- Skąd to niby wiesz?
- Widzę jak się na mnie patrzy. I wiem, że on chce być tylko miły, bo ty jesteś z Adamem.
- Serio tak sądzisz? – spytała niedowierzając.
- Tak. Bo gdyby mnie kochał, to niemiałby tajemnic przede mną.
- A myślisz, że coś ukrywa przed tobą?
- Tak. Tak jak wy wszyscy. Wiecie coś ważnego, ale nikt m nie chce powiedzieć co to jest.
- Skoro tak myślisz to dobra. A co do tego ogniska, to w końcu idziemy czy nie?
- A ty chcesz iść?
- No pewnie. Ale rodzice nie puszczą mnie samej bez Ciebie.
- No to ok. Możemy pójść.
               Angela była w siódmym niebie, gdy usłyszała, że się zgadzam. Zaczęła piszczeć i skakać z radości po pokoju. Ale mi w tym momencie nie było do śmiechu.
- Nie skacz tak, bo mi dziurę w podłodze zaraz zrobisz. – upomniałam siostrę.
               W tym momencie dostałam smsa. Okazało się, że to pisze Stella.
- Sorry, ale nie mogę dzisiaj przyjść do Ciebie, bo zapomniałam, że jestem już umówiona z Sethem. Ale pogadamy jutro, ok?
- Ok. – odpisałam po dłuższej chwili.
               Wyłączyłam komputer, wzięłam zeszyt i szłam w stronę łóżka.
- Idziesz już spać? – spytała Angela.
- Tak, a co?
- Wiesz, która jest godzina?
- Nie.
- Jest dopiero 19:15.
- I co z tego?
- To, że jest jeszcze wcześnie.
- Ale ja jestem zmęczona i nie mam siły na nic.
- Aha, Ok. To już nie przeszkadzam. – powiedziała wychodząc z mojego pokoju.
               Zabrałam piżamę z łóżka i poszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i wróciłam do pokoju.
               Położyłam się na łóżku. Ale wtedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie chciało mi się wstawać, więc czekałam, aż ktoś otworzy te drzwi. W tej chwili kiedy drzwi się otworzyły rozległ się pisk mojej siostry.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz