sobota, 31 maja 2014

Rozdział dziesiąty Konkurs

               Po piętnastu minutach obudziłam się z krzykiem. Byliśmy wtedy już w pokoju Matt.
- Wszystko w porządku kochanie?
- Mógłbyś mnie odwieźć do domu? – spytałam wyczerpanym głosem.
- Oczywiście, ale dla czego?
- Po prostu nie chciałabym spotkać się teraz Angelą, bo nie umiem się pozbierać po tym wszystkim.
- To chodź pomogę ci wstać. – powiedział wstając z łóżka i wyciągając do mnie rękę.
- A po drodze odpowiesz mi na kilka pytań?
- Na jakich?
- Dowiesz się później, ale na każde pytanie chciałabym usłyszeć szczerą odpowiedź.
- Dobrze.
               Zeszliśmy ze schodów i Matt ciągle mnie podtrzymywał, żebym się tam nie przewróciła.
- Angela i Adam już wrócili? – spytał Matt.
- Nie. A wy gdzie się wybieracie?
- Trish chce jechać do domu.
- Dlaczego?
- Nie najlepiej czuje się z tą myślą, że jej siostra stała się jedną z nas i chce być teraz w domu, żeby wszystko na spokojnie przemyśleć.
- Aha. To powodzenia i dobranoc. Matt a ty wrócisz jeszcze?
- Nie wiem. Nie chciałbym jej zostawiać samej teraz w takim stanie.
- Dobra.
               Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do auta.
- O co chciałaś zapytać?
- Czy każdy wampir przy przemianie dojrzewa tak jak moja siostra?
- Nie i to jest jedna z rzeczy, która nas właśnie zdziwiła.
- Ile trwa mniej więcej taka przemiana?
- Na ogół koło trzech dni, ale przy twojej siostrze to był tylko jeden dzień.
- Jakim cudem to w ogóle jest możliwe?
- Właśnie nikt z nas nie wie.
- A co z tymi dwoma wampirami, które zaatakowały mnie i Angelę?
- Oboje zostali zabici, przez co my jesteśmy teraz narażeni na zemstę Volrurich, bo to byli jedni z najsilniejszych ich wampirów.
- Czyli między wami będzie wojna?
- Tego nikt nie wie. Ale nawet gdyby tak było to Alice zobaczy to od razu, jak to postanowią, więc nie masz się o co martwić.
- Mówisz, że tamci zostali zabici. Ale jaki sposób można zabić wampira, jeśli jest nieśmiertelny?
- Jest na to parę sposobów, ale to ci już powiem może kiedy indziej, bo jak odwiozę cię do domu to kładziesz mi się spać.
- Ale ja nie chcę. Nie umiem.
- To nie chcesz, czy nie umiesz? Bo to są dwie różne rzeczy.
- Nie umiem, bo to że Angela już nie jest sobą, to moja wina.
- Nieprawda. I nie pozwolę ci się o to wszystko obwiniać. Zwłaszcza teraz, bo jutro w czwórkę mamy bardzo ważny dzień.
- W czwórkę?
- No tak. Ty, Stella, Seth i ja.
- Ale jaki ważny dzień?
- No przecież mamy konkurs tańca.
- Aha. Ale ja nie chcę.
- Dlaczego?
- Bo nie mam siły. Widziałeś ile czasu spałam u Ciebie.
- Będę przy Tobie cały czas i nie pozwolę, żeby ci się coś stało.
- Naprawdę.
- Tak. Obiecuję ci to kochanie.
               W tym czasie podjechaliśmy już pod mój dom. Nim się obejrzałam Matt stał już przy drzwiach od pasażera i je otwierał przede mną. Gdy weszliśmy na werandę okazało się, że drzwi wejściowe są zamknięte. Zaczęłam szukać torebce swoich kluczy, ale niestety ich nigdzie nie potrafiłam znaleźć.
- Masz klucze?
- Nie. Chyba zostały u mnie w pokoju.
- A okno masz otwarte?
- Nie przed wyjściem je przecież zamykałam.
- A masz telefon?
- Tak. Bez niego się nigdzie nie ruszam.
- To może zadzwoń do rodziców, żeby ci drzwi otworzyli.
- Ok.
               Wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer od mamy. Odebrała po trzech sygnałach.
- Coś się stało? – powiedziała zaspanym głosem.
- Nie ale mogłabyś zejść na dół otworzyć drzwi?
- A nie śpisz dzisiaj u Matta?
- Wytłumaczę ci to rano.
- Ok. – po czym się rozłączyła.
- Jak wejdziesz do pokoju otwórz okno, żebym mógł wejść.
- Dobra.
               W tym momencie drzwi się otwarły.
- Wszystko w porządku?
- Tak, tylko po prostu nie mogę się pogodzić z tym co się stało z Angelą i nie umiem spać.
- A doktor Cullen nie może ci dać czegoś nasennego?
- Nie, bo ona jak zasypia u nas to po piętnastu minutach budzi się z krzykiem. – powiedział Matt. – A na jutro przecież musi być wypoczęta.
- No jutro jest wasz wielki dzień. A ty Matt też musisz się wyspać, więc dzięki, że nią przywiozłeś.
- Nie ma za co. – powiedział uśmiechając się do mojej mamy. – To do zobaczenia u góry kotku. – szepnął mi do ucha.
- Do zobaczenia. – powiedziałam starając się uśmiechnąć.
- Mnie nie nabierzesz na ten sztuczny uśmiech. Pamiętaj ani ja ani nikt z mojej rodziny nie pozwoli nikogo więcej z twojej rodziny skrzywdzić.
- Wiem, ale to wszystko moja wina.
- Nie obwiniaj się. Porozmawiamy o tym później.
- Dobrze. – powiedziałam po czym się d niego przytuliłam i pocałowałam w policzek.
               Weszłam do domu i szybko pobiegłam do swojego pokoju. Wyjrzałam przez okno, żeby się upewnić, że Matt czeka na dole. Kiedy miałam już pozytywną odpowiedź, otworzyłam je. Nim się obejrzałam Matt był już u mnie i zamykał okno.
- Czemu je zamykasz?
- Dla twojego bezpieczeństwa, żebyś była spokojniejsza i spokojniej spała.
- Dziękuję. – powiedziałam przytulając go mocno do siebie.
- Za co?
- Za wszystko. Za to, że jesteś, że mnie nie opuściłeś zwłaszcza teraz, kiedy najbardziej cię potrzebuję.
- Nie mógłbym tak postąpić bo cię kocham. – powiedział po czym zaczął mnie całować swoimi chłodnymi ustami, twardymi jak granit.
- Też cię kocham. – powiedziałam już ze szczerym uśmiechem.
- A teraz kładź się spać. Żebyś jutro była w pełni sił na jutrzejszy konkurs.
- Tak jest panie kapitanie. – powiedziałam salutując jak wojsku, żeby rozluźnić trochę tą atmosferę.
- Polepszył ci się humor?
- Nie bardzo ale jak ty jesteś przy mnie to jest dobrze.
- Może dlatego, że my się naprawdę kochamy.
- Nie może tylko na pewno.
               Po tych słowach położyłam się do łóżka i przykryłam. Matt usiadł obok mnie na łóżku. Moje serce zaczęło szybciej bić.
- Boisz się? – spytał mój ukochany.
- Ta. Trochę.
- Kochanie nie bój się. Ja tu będę przy Tobie cały czas i będę pilnował, żeby nic się nie stało.
- Jesteś pewien, że Angeli nie przyjdzie do głowy, żeby nas teraz odwiedzić?
- Tak jestem pewien, bo nawet gdyby tak było to Edward będzie o tym od razu wiedział i nią powstrzyma.
               Przytuliłam się do Matta i nawet nie wiem, w którym momencie zasnęłam.
               Śniło mi się, że jestem w samym środku lasu z Mattem. I nagle zza drzew słychać hałas. Idziemy w tamtą stronę. W tym czasie wychodzi Angela z Adamem, On ma oczy w kolorze płynnego miodu, natomiast moja siostra ma intensywnie szkarłatne. Ona próbuje się na mnie rzucić i wtedy przy nas znajduje się reszta rodziny Matta. A mój ukochany jest ciągle przy mnie i osłania mnie swoim ciałem…
               W tym momencie zadzwonił mój budzik, który był nastawiony na godzinę ósmą, żebyśmy zdążyli na ten konkurs, a ja miałam jeszcze ze Stellą wstąpić do fryzjera.
               Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego Matta.
- Wyspałaś się? – powiedział po czym pocałował mnie w policzek.
- Tak. Tylko nie rozumiem snu.
- Jakiego?
- Tego co mi się teraz śnił.
- A opowiesz mi go?
               Opowiedziałam mu cały sen bez pomijania jakichkolwiek szczegółów.
- Wiesz nowonarodzeni nie zawsze potrafią się kontrolować i możesz mieć pewność, że nikt z moich bliskich nie pozwoli na to żeby ci lub komuś jeszcze z twojej rodziny stała się krzywda.
- Teraz idź do łazienki a ja wyjdę przez okno i spotkamy się na dole. – nim się obejrzałam go już nie było w pokoju, więc wstałam i zamknęłam okno.
               Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej różowe rurki, i czerwona tunikę. Do tego wzięłam czarną skórę, bo na dworze nie zapowiadało się za ciepło i szare buty na wysokim obcasie. Później weszłam do łazienki i wzięłam gorący prysznic, aby się trochę rozluźnić.
               Gdy zeszłam na dół Matt już czekał w salonie.
- Pięknie wyglądasz. – powiedział z uśmiechem, wstał, objął mnie i czule mnie pocałował.
- Dziękuję. – odparłam z uśmiechem.
- Zaraz Alice przyjedzie do Ciebie, żeby wytłumaczyć twoim rodzicom parę spraw, a ja wtedy pojadę do domu, żeby się przebrać i naszykować na ten konkurs. A właśnie co do sukienek to masz je w szafie. Nie musisz nawet ich mierzyć, bo wiem, że będą pasować.
- Skąd to wiesz?
- Twoja mama i Alice.
               W tym momencie ktoś zapukał do drzwi.
- To Alice. Idź otworzyć, a ja już uciekam. – po czym przelotnie musnął mnie w policzek i uciekł przez tylne drzwi.
               Poszłam w tym czasie otworzyć drzwi. Matt miał rację za nimi stała Alice. Była ubrana w kremową jedwabną sukienkę do kolan i miała na nogach białe buty na obcasie.
- Hej. – powiedziała z uśmiechem.
- Hej. Wejdź do środka.
               Kiedy weszłyśmy do salonu Alice spytała.
- Gdzie Matt?
- jak usłyszał, że już jesteś pod domem to poszedł do domu.
- Aha. A twoi rodzice?
- Zaraz powinni zejść.
               Zanim zdążyłam to powiedzieć moi rodzice już schodzili ze schodów.
- Dzień dobry. – przywitała się z nimi Alice.
- O witaj Alice. – powiedzieli chórem moi rodzice.
- Jak państwo się miewają po tym co się z Angelą stało?
-Staramy się trzymać a jak ona się ma?
- Dobrze. Wczoraj wieczorem odzyskała przytomność, ale jeszcze nie umie się odnaleźć w nowej rzeczywistość.
- A kiedy będziemy mogli się z nią zobaczyć?
- Tego nie jestem w stanie państwu powiedzieć, ale pewne jest to, że nie nastąpi to szybko.
- A dzisiaj na konkursie tańca będzie?
- Nie. To by było zbyt niebezpieczne.
- Dlaczego?
-Bo musi dojść do siebie po tym wszystkim i będzie w domu pod ochroną, żeby nic głupiego jej nie przyszło do głowy.
- Czyli coś jest z nią nie tak?
- Poza tym, że musi zmienić swoją dietę i nie może jeść normalnych posiłków to jest trochę bardziej agresywna, ale to w ciągu roku powinno minąć, więc w związku z tym powinna pozostać przez ten rok pod naszą opieką, bo my już jesteśmy w tym specjalistami.
- W czym takim?
- Tego już nie mogę państwu powiedzieć, bo to tajemnica służbowa.
- A kiedy będziemy mogli się zobaczyć z doktorem Cullenem?
- Myślę, że będzie dziś wspierał Matta na konkursie razem z Essme.
- Będziemy wtedy mogli z nim porozmawiać z nim na temat Angeli?
- Oczywiście.
- To my teraz was zostawimy same, bo musimy obudzić chłopaków. – po tych słowach wyszli z salonu.
- Jadłaś już śniadanie? – spytała Alice.
- Nie, bo nie jestem głodna.
- Ale czeka cię długi dzień, więc chodź do kuchni.
               Poszłyśmy do kuchni i zaczęłam przyrządzać sobie śniadanie.
               Gdy skończyłam zadzwonił dzwonek do drzwi. Nagle „dostałam skrzydeł” i w mgnieniu oka znalazłam się przy drzwiach. Gdy je otworzyłam na zewnątrz czekała już Stella.
               Stella była ubrana w pomarańczowe rurki, szare trampki na obcasie, czerwoną bluzkę na długi rękaw.
- Hej. – powiedziałam z uśmiechem.
- Hej. Gotowa już?
- Tak. Alice idziesz z nami?
- Tak, bo obiecałam to Mattowi.
- Wiedziałam.
               Wzięłam skórę i ruszyłam w stronę swojego samochodu.
- A ty dokąd? – spytała Alice.
- Do samochodu.
- Ale jedziemy moim autem. – powiedziała wskazując żółty kabriolet, który stał przed moim domem.
               Wsiadłyśmy do jej auta i pojechałyśmy do fryzjera.
               Po trzech godzinach wyszłyśmy stamtąd.
               Stella miała część włosów upiętych w kok, a drugą część miała rozpuszczoną i poskręcaną w loki.
               Ja natomiast miałam zrobione dwa francuzy, a z reszty włosów poskręcane loki i upięte w koński ogon, który znajdował się z lewej strony z tyłu głowy.
- Wyglądacie pięknie. – powiedziała Alice, gdy siedziałyśmy już w jej samochodzie.
               Nim ruszyłyśmy Alice zamknęła dach, żeby nasze fryzury się nie zepsuły.
- Dzięki. – odpowiedziałyśmy równo ze Stellą.
- Alice?
- Tak.
- Matt coś wspominał, że sukienki, które mam ubrać na konkursie są w moim pokoju, więc jak je zabierzemy?
- O to się nie martw. Matt je zabierze, tak jak od Stelli.
- Aha.
               Po trzydziestu minutach byliśmy już w Seatle. Gdy dojechaliśmy do Domu Kultury, Alice zatrzymała samochód. Matt już tam na nas czekał z moimi, Stelli i swoimi rodzicami, razem z nimi była też mama Seth – jak się później okazało – oraz Sethem i Jasperem.
- Wyglądasz pięknie. – powiedział Matt podchodząc do mnie i mnie obejmują w pasie.
- Dziękuję. Ty też. – powiedziałam uśmiechając się do niego i też go przytulając.
               Matt i Seth byli ubrani obaj w garnitury i mieli postawione włosy na żelu.
- Chodźcie może już do środka. – powiedziała Alice.
- Już tylko wezmę te sukienki, które są w aucie. – powiedział Matt.
               Gdy weszliśmy do środka obie ze Stellą dostałyśmy po dwie sukienki.
               Najpierw mieliśmy zatańczyć dwa wybrane tańce standardowe. Więc zaczęłyśmy się ubierać w odpowiednie sukienki. Zanim Alice zaczęła nam robić makijaże.
               Ja miałam ubraną białą długą sukienkę z dużym dekoltem na plecach z białymi rękawiczkami i zaczepianym prawym bokiem do dłoni, a do tego białe pantofle na obcasie.
               Stella miała ubraną podobną sukienkę, jedyne co je różniło to był kolor. Ona miała nią ognistoczerwoną i do tego czerwone pantofle na wysokim obcasie.
               Ustaliliśmy wcześniej, że tańczymy z tańców standardowych walca angielskiego i wiedeńskiego.
Stella z Sethem mieli walca angielskiego zatańczyć do: Secret Garden – Nocturne.
Ja z Mattem mieliśmy zatańczyć walca angielskiego do: Eva Cassidy - Anniversary Song.
Stella i Seth zdobyli noty dwa razy po pięć, sześć i sześć, natomiast Matt i ja mieliśmy noty pięć, pięć i sześć.
Gdy skończyliśmy tańczyć tańce standardowych mieliśmy pół godziny na zmianę kreacji na odpowiednie do tańców latynoamerykańskich, które mieliśmy zatańczyć trzy.
Stella miała pomarańczową sukienkę mini z piórowym zakończeniem, które z tyłu przypominało ogon, a do tego miała czarne buty na obcasie.
Ja natomiast miałam ubraną czarną sukienkę w cekiny, która z jednej strony miała ramiączka złączone z trzech takich ramiączek, a z drugiej była całkowicie bez ramiączek. Z lewej strony była to miniówka, która im bardziej zbliżała się w prawą stronę robiła się coraz dłuższa, więc w najdłuższym miejscu była do kolan.
Stella z Sethem mieli zatańczyć tango; jive’ a (czyt.: dżajfa) do: Darling - Letkiss i salsę.
Ja z Mattem mieliśmy zatańczyć sambę do: Tum Chiki Tum; rumbę: Babyface – Nobody Knows It But Me i cha-chę (czyt. Cza czę): Shikisha – pata pata.
Tym razem Stella i Seth dostali trzy razy noty po sześć, sześć, sześć. Natomiast Matt i ja zdobyliśmy noty dwa razy po trzy szóstki i raz po pięć, sześć, sześć.
Gdy było ogłoszenie wyników wszyscy byliśmy bardzo przejęci, ale gdy już je ogłoszono cały stras z nas się ulotnił a w jego miejscu pojawiła się radość, ponieważ nasze obie pary zdobyły miejsca na podium. Stella i Seth zdobyli pierwsze miejsce, a Matt i ja drugie.
Ale to jeszcze nie było żadne wielkie osiągnięcie, ponieważ to były mistrzostwa tylko na terenie naszego stanu. Teraz czekała nas ciężka praca, bo szóstego grudnia mamy mieć mistrzostwa krajowe i jeśli nam się uda to weźmiemy udział w walce tytuł mistrzów świata.
-              wszyscy zaczęli do nas podchodzić i nam gratulować.
- Trish, czemu w tym ostatnim tańcu się tak myliłaś? Przecież sambę tańczyłaś najlepiej na treningach. – spytała Stela.
- Po prostu byłam gdzie indziej myślami
- A gdzie?
- Przy Angeli. Boli mnie to, że nie zobaczę jej przez jakiś rok.
- Dlaczego?
               Nie byłam w stanie już na to odpowiedzieć, bo z moich oczy pociekły strumienie leż a głos ugrzązł mi w gardle. W tym czasie nawet nie wiem, kiedy zjawił się przy mnie Matt. Objął mnie w pasie i pomógł mi usiąść.
- Stella mogę mieć do Ciebie prośbę? – spytał po chwili Matt, kiedy widział, ze się już trochę uspokajam.
- Myślę, że tak.
- Proszę cię, tylko żebyś przy niej nie mówiła nic na temat Angeli. Przynajmniej nie teraz, bo ona naprawdę źle to znosi. Wczoraj jak już Angela była po przemianie musiałem nią odwieźć do domu, bo nie mogła spać w ogóle.
- Czemu nie mogła spać? I jak to możliwe że ona jest już po przemianie?
- Nie wiem sami się nad tym zastanawiamy. A nie mogła spać, bo ona sobie wyrzuca, że to przez nią stało się tak a nie inaczej.
- Ale przecież to nie ich wina. Nikt nie wiedział, że to się tak skończy.
- No właśnie i staramy się jej wytłumaczyć, ale nie odnosi to na razie żadnych skutków, więc ustaliliśmy, zenie będziemy przy niej poruszać tego tematu. Gdzie Alice z Jasperem?
- Stoją za drzwiami.
- Możesz ich u poprosić?
- jasne.
               Nawet nie wiem, kiedy się uspokoiłam. Wiedziałam, że to za sprawą Jaspera, ale od razu lepiej się poczułam. Razem z nimi weszli wszyscy inni. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że moja chrzestna ze swoimi synami nadal są w stanach.
- Jak się czujesz? – spytali wszyscy przerażeni widząc mnie w takim stanie.
               Nie byłam w stanie odpowiedzieć na to pytanie, bo nadal nie byłam w stanie wydusić z siebie głosu.
- Matt może lepiej by było jakby ona wyjechała na jakiś czas. – powiedział w pewnym momencie Carlisle. Wtedy mój głos wrócił do normy.
- Nie. – powiedziałam bardziej przytulając się do Matta.
- Ale to tylko dla twojego dobra.
- Nie ruszę się nigdzie bez Matta i nie pozwolę na to, żeby jeszcze komuś z moich bliskich cos stało.
- Nic się nikomu nie stanie, my tego dopilnujemy, a nawet lepiej gdyby Matt pojechał z Tobą, bo miałby Ciebie na oku. Tylko jeszcze z twoimi rodzicami o tym porozmawiam.
- Ale ja nie chcę wyjeżdżać. Bo w mikołajki mamy kolejny etap konkursu, a dwa dni później mam występ w przedstawieniu na podstawie „Romea i Julii”.
- Jeśli wyjedziecie teraz to zdążycie wrócić.
- Ale ja nie chcę zostawiać teraz rodziców zostawiać samych.
- Carlisle ta rozmowa z nią nie ma sensu. Lepiej jak porozmawiasz o tym z jej rodzicami. – powiedział Matt.
- Chyba masz rację. – po tych słowach wyszedł poszukać za pewne moich rodziców.
               Ja się na nowo rozpłakałam, przez co jeszcze bardziej wtuliłam się w Matta. Nie chciałam się z nim rozstawać. Za bardzo go kochałam i nie mogłam teraz wyjechać.
- Nie płacz kochanie. Wszystko będzie dobrze. – szeptał mi do ucha Matt
- Na pewno?
- Tak. Alice nigdy się nie myli, co do swoich wizji.
- Ale ja nie chcę wyjeżdżać, bo chcę być ciągle przy Tobie.
- Jeśli będziesz wyjeżdżać, to ja pojadę z Tobą choćby na koniec świata.
               Nie miałam siły już rozmawiać na ten temat, więc tylko oparłam swoją głowę o klatkę Matta i pogrążyłam się w rozmyślaniach.
               Po chwili ktoś wszedł do pomieszczenia, w którym znajdowaliśmy się z Mattem. Okazało się, że to moi rodzice przyszli nas poinformować, że musimy już jechać, ale wszyscy są zaproszeni do nas na uczczenie tego naszego osiągnięcia.
               Matt wstając złapał mnie za rękę, żeby pomóc mi się podnieść i później szliśmy w tej pozycji, aż do jego samochodu. Wtedy Matt stanął przede mną i otworzył mi drzwi od strony pasażera, po czym już jechaliśmy do mnie do domu.
               Gdy dojechaliśmy już wszyscy byli na podwórzu przed domem, co mnie zdziwiło, bo Matt zawsze jeździł bardzo szybko.
Dopiero po chwili okazało się, że oni wszyscy wyjechali dużo przed nami, a moi rodzice dopiero dojeżdżali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz