wtorek, 27 maja 2014

Rozdział siódmy Ognisko

               Siedzieliśmy tak około pół godziny wtuleni w siebie. Gdy tylko usłyszałam dzwonek do drzwi pobiegłam otworzyć. Kiedy je otwarłam okazało się, że to Stella i Seth.
- Wejdźcie. – powiedziałam przepuszczając ich w drzwiach.
- Hej. – powiedzieli oboje szeroko się uśmiechając.
- Gotowi na ognisko? – spytał Seth.
- Tak, ale mamy jeszcze trzy i pół godziny.
- Wiem, ale przyszliśmy z wami porozmawiać jeszcze przed ogniskiem.
               Z salonu wyszedł Matt, który od razu czule objął mnie w talii i pocałował w policzek.
- Hej – powiedział uśmiechając się szeroko do naszych gości.
- Hej.  Gotowy na zabawę w La Push?
- Tak jeśli Trish jest gotowa.
- Trish powiedziała, że jest już gotowa.
- Ale chyba nie o tym chcieliście porozmawiać, prawda? – przerwałam im bo te pytania mnie już zaczęły męczyć.
- Tak. Jest jeszcze inna sprawa.
- Jaka? – spytaliśmy z Mattem jednocześnie, gdy wszyscy wchodziliśmy do salonu.
- Słyszeliście o tym konkursie tańca towarzyskiego co ma się odbyć w kwietniu? – spytała podekscytowana Stella.
- Tak. I co w związku z tym?
- Maria z Johnem chcą wysłać obie nasze pary na ten konkurs. – powiedziała z coraz większą energią w głosie.
- Serio? – spytałam z niedowierzaniem.
- Tak. – tez sami jesteśmy w szoku z tego powodu powiedziała Stella.
- Ale wy chyba też macie nam coś do powiedzenia. – zauważył Seth widząc, że Matt mnie przytula, co sama dopiero teraz zauważyłam.
               Byłam tym wszystkim trochę za bardzo podekscytowana, żeby zauważyć, że mój ukochany ciągle jest ciągle do mnie przytulony. Ale dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę, że trochę za wysoko siedzę jak na ta kanapę. Zaczęłam się rozglądać. Okazało się, że nie siedzę na kanapie tylko na Matta kolanach.
- No może coś by się znalazło. -  powiedziałam z uśmiechem patrząc w stronę mojego ukochanego.
               On też się uśmiechał do mnie. Dopiero zauważyłam, że mój ukochany ma na sobie koszulkę na krótki rękaw w kolorze prosiaczkowego różu i na to białą koszulę na długi rękaw rozpiętą z guzików i czarne jeansy a do tego ognisto czerwone adidasy za kostkę w stylu Justin’a Bieber’a. dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, że Matt swoim wyglądem bardzo go przypomina.
- Tak. – powiedział Matt ciągle szeroko się uśmiechając.
- No to słuchamy. – powiedziała Stella.
- Matt i ja jesteśmy parą od wczorajszego wieczora. – powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
               W tym momencie Matt mnie objął w talii, a jego ręce powędrowały w stronę mojego brzucha, co mnie trochę rozdrażniło i jak oparzona zeskoczyłam mu z kolan i usiadłam obok niego na kanapie.
- I dopiero teraz mi o tym mówisz? – spytała Stella.
- Wcześniej jakoś nie miałam okazji, bo to było wieczorem a mam gości w Polski.
- A właśnie Seth chyba nie będziesz miał nic przeciwko jeśli jej dwóch kuzynów pójdzie z nami? – zapytał go Matt
- jeśli to nie będzie przeszkadzało twojej rodzinie to nie ma sprawy. Oj sorry. Miałem chyba tego nie mówić. – powiedział Seth nieco spięty.
- Spokojnie ona o wszystkim wie. – uspokoił go Matt z uśmiechem na twarzy.
- O wszystkim?
- Nie do końca o wszystkim, to znaczy wie tylko tyle kim jestem ja i moja rodzina i o naszej diecie, ale w większe szczegóły nie miałem czasu jej wdrążyć.
- Aha. Czyli nie wie o … - urwał w połowie zdania Seth.
- Tak o tym nie wie, ale niedługo pewnie się dowie.
               Przysłuchiwałam się uważnie ich rozmowie. Byłam ciekawa o czym niby nie wiem i o czym niedługo się dowiem. Chciałam wiedzieć jakie tajemnice jeszcze na mnie czekają i byłam ciekawa, czy moja siostra i Stella o tym wiedzą.
- Niedługo, czyli kiedy? Wiesz, że są pewne reguły tej gry a niedługo możecie mieć gości wiesz przecież o tym bardzo dobrze.
- Wiem, ale porozmawiamy o tym kiedy indziej, ok.? Chcę, żeby dziewczyny miały dzisiaj niezapomniany wieczór.
- Dobra.
               Przez to wszystko nie zwróciłam uwagi na to, że jesteśmy sami w domu, dopóki nagle drzwi się nie otworzyły i cała moja rodzina nie weszła do domu. Gdy tylko weszli do salonu usłyszałam głos taty:
- Ooo… nasza śpiąca królewna już wstała. – powiedział zaczepnie.
-Tak wstałam już dawno temu.
- A wy się wyspaliście? – spytał mój tata pozostałych zebranych w salonie.
- Tak. – odpowiedzieli wszyscy zgodnie.
- Matt ty też? – spytał mój tata niedowierzając. Dopiero teraz zauważyłam, że ma sińce pod oczami, ale wiedziałam jaki jest tego powód, lecz nie mogłam go nikomu wyjawić. Bo taka była prawda mój chłopak był wampirem a ja musiałam to zostawić tylko dla swojej wiadomości.
- Tak. – odpowiedział mój ukochany.
- Nie wyglądasz na wyspanego. – skomentował mój tata.
- Wiem, że tak nie wyglądam, ale tak już mam od zawsze. – powiedział z uśmiechem Matt.
               Siedzieliśmy tak jeszcze godzinę po czy poszłam na górę do ze Stellą i Angelą, a chłopcy zostali na dole. Zaczęłyśmy się przygotowywać. To znaczy ubrane już byłyśmy w odpowiednie stroje, a wtedy zaczęłyśmy robić sobie makijaż odpowiedni do naszych strojów i okazji.
               Zeszłyśmy po dwudziestu minutach. Wszyscy byli już gotowi do wyjścia.
               Wzięłam z wieszaka bluzę z kapturem i złapałam Matta za rękę, on tez ścisnął moją dłoń, lecz po chwili ją puścił i objął mnie w talii. Reszta też zabrała kurtki lub bluzy i wyszliśmy z mojego domu. Przed domem było zaparkowane auto, które nie należało do żadnego z moich bliskich. Wiedziałam, że należał do Matta. Był to bordowy van siedmioosobowy.
               Weszłam do samochodu z całą naszą ekipą i ruszyliśmy na klif.
               Kiedy dojechaliśmy do klifu Matt zatrzymał wóz.
               Oczywiście Matt stał już przy drzwiach po mojej stronie, jak chciałam je otworzyć i on musiał to uczynić za mnie.
               Kiedy już byłam na ziemi Matt objął mnie w talii i szliśmy w stronę klifu przez las. Gdy usiedliśmy przy miejscu, w którym miało się odbyć ognisko Matt mnie bardziej przytulił do siebie. Był bardzo czuły a przy tym taki delikatny, jak na wampira. Dalej nie mogłam się przyzwyczaić do tego, że mój chłopak nie jest człowiekiem.
               Poznałam całą rodzinę Matta. Adama i Renessme znałam już wcześniej ze szkoły. Była tam też blond włosa piękność o imieniu Rosalie ze swoim chłopakiem Emmetem, rodzice Renessme – Edward i Bella – Matt miał rację oni nie wyglądali jak na rodziców takiej nastolatki. Była także tam Alice ze swoim chłopakiem Jasperem i i doktor Carlisle ze swoją żoną Essme. Później zaczęłam poznawać przyjaciół Matta z rezerwatu z la Push: Sama, Paula, Embriego, Quila i Leę, bo Setha i Jackoba znałam wcześniej oraz paru innych chłopaków których imion nie pamiętałam.
               Później zaczęły się opowiadania Quileńskie o wampirach i na temat ich przodków mogących zmieniać się w wilki, które opowiadał Jackob. Następnie Seth zaczął opowiadać swoja historię.
- „ Jestem sobie wilkołakiem,
Bardzo miłym wręcz futrzakiem.
Straszny wygląd mój odstrasza,
Dla mnie jest to mała kasza.
Czemu wilkiem więc zostałem,
Czy charakter kiepski miałem?
Czy przywdziałem taka skórę,
Bo tak dziką mam naturę?
Może inna jest przyczyna,
Która w sercu się zaczyna?
Bo serduszko wilkołaka
Jest jak serce niemowlaka:
Bardzo czułe i wrażliwe,
A gdy kocha to prawdziwie.
Jestem miły i wesoły,
Nie raz bywam odlotowy.
Ciut powagi również miewam,
Nieraz ludzi onieśmielam…
Takim jestem wilkołakiem,
Bardzo grzecznym też chłopakiem.
Teraz kiedy mnie już znacie,
Myślę, że mi zaufacie.”
               Mówiąc to wszystko Seth ciągle patrzył w stronę Stelli, ale nie do końca rozumiałam, o co chodzi z tym, że ciągle chodziło o wilkołakach była mowa.
               W mojej głowie rodziło się coraz więcej dziwnych pytań i miałam nadzieję, że Matt niedługo mi to wszystko wyjaśni.
               Nagle ze Stellą zaczęło się dziać złego. Dostała bardzo wysokiej gorączki, że zaczęło nią telepać.
               Matt zaproponował, że nią odwiezie, bo i tak moja siostra już jechać do domu.
- Nie dzięki. Posiedzę tu jeszcze z wami.
- Kochanie powinnaś już wrócić do domu, bo jak mi się rozchorujesz to co będzie. – powiedział Seth, który się ze mną zgadzał.
- Dobra, ale to robię tylko dla was. – powiedziała patrząc na mnie i na Setha.
- Trish to może pojedziemy moim autem i my tu jeszcze wrócimy. – powiedział Matt z uśmiechem.
               Okazało się, że więcej osób już chciało wracać, bo było już późno i wszyscy już byli zmęczeni.
               Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że oczy Matta nie zmieniły koloru od czasu mojego wypadku w szkole.
               Chciałam się go o to zapytać, ale nie przy tylu świadkach, bo to nie miało sensu. Musiałam dotrzymać tajemnicy, którą Matt mnie zobowiązał mówiąc mi kim tak naprawdę jest.
               Przed wyjazdem do domu rodzice Matta zaprosili nas na spotkanie, które miało się odbyć następnego dnia u nich w domu.
               Gdy wracaliśmy, znów byliśmy podzieleni na te same grupy, jak jechaliśmy w stronę klifu.
               Stella została odwieziona do domu przez Matta jako pierwsza. Później podjechał pod mój dom i odprowadził mnie do drzwi wejściowych, po czym powiedział:
- Spotkamy się u góry w twoim pokoju. – po czym pocałował mnie w policzek i zniknął.
               Gdy weszłam do pokoju Matt siedział już na kanapie i na mnie czekał.
- Poczekasz chwilkę? Bo muszę iść się umyć. – powiedziałam podchodząc do niego i całując go w policzek.
- Na ciebie mogę czekać nawet wieczność. – powiedział uśmiechając się.
               Wyszłam z pokoju zabierając swoją piżamę i wróciłam po piętnastu minutach. Po czym usiadłam obok niego na kanapie.
- Jak się bawiłaś na tym ognisku? – spytał przygnębiony Matt.
- Dobrze a ty jak się bawiłeś?
- Przy tobie wspaniale zawsze się bawię. – powiedział starając się uśmiechnąć.
- Widzę że coś cię martwi. Powiesz mi co się dzieje? – spytałam wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Mamy mieć jutro gości dlatego dla Ciebie i twojej siostry będzie bezpieczniej jak przyjedziecie do nas.
- Jakich gości? – spytałam po chwili milczenia.
- Z Włoch.
- Kto taki ma zamiar przyjechać tutaj aż z Włoch? – spytałam z niedowierzaniem.
- Taki jakby nasz ród królewski, którzy się nazywają Voluturii, ale nigdy nie zapowiadają swojej wizyty.
- To skąd to wiesz, że zamierzają przyjechać?
- Pamiętasz Alice?
- Tą brunetkę o twarzy chochlika i ruchach baletnicy?
- Tak. Ona jest jedną z nas i ma dar przewidywania przyszłości i to od niej wszystko wiemy.
- Czyli wampiry mają też jakieś specjalne dary?
- Tak, ale tylko niektóre.
- To jakie wampiry z twojej rodziny mają dary i jakie mają umiejętności.
- Edward czyta w myślach, Bella jest tarczą, Alice widzi przyszłość, a Jasper kieruje ludzkimi uczuciami.
- A ty masz jakieś specjalne umiejętności?
- Tak. Potrafię kontrolować czas.
- W jaki sposób?
- Pokarzę ci. – powiedział z uśmiechem.
- Dobrze.
               Przez chwilę się nic nie działo nagle, kiedy spojrzałam na zegarek, okazało się, że wskazówki zegarka się nie poruszają, ani zegar elektroniczny nie zmieniał czasu sekund.
- Jak to możliwe?
- Co? – spytał Matt zdezorientowany.
- To że zatrzymałeś czas.
- Normalnie. Już ci mówiłem jestem w stanie kontrolować czas.
- Słodki jesteś. – powiedziałam po czym pocałowałam go w policzek i wtedy czas znów normalnie zaczął płynąć. – A Adam też ma jakieś dodatkowe zdolności?
- Nie.
- Spać mi się już chce.
- To idź się położyć. Ja tu będę całą noc przy tobie siedzieć.
- Serio?
- Tak.
- Ale chodź się do mnie położyć, żebym mogła się do Ciebie przytulic.
- Dobrze.
               Położyłam się do łóżka, po czy Matt mnie starannie przykrył kołdrą, abym nie zmarzła, kiedy będzie mnie przytulał.
               Zanim zasnęłam jeszcze długo rozmawialiśmy.
               Kiedy zasnęłam śniło mi się, że biegłam przez las i uciekałam przed wielkim rdzawo-brązowym kotem w piaskowe prążki i wielkim piaskowym wilkiem. Miałam wrażenie, że znam te zwierzęta, bo w ich oczach było coś znajomego, coś co dawało mi pewność, że nie zrobią mi nic złego. Ale mimo to uciekałam z krzykiem. Nie wiedziałam przed czym, ale wiedziałam, że to było coś bardzo złego. Po chwili się dowiedziałam co to było. Było to trzech wampirów o szkarłatnych bardzo przerażających oczach, które polowały na mnie i chciały mnie zabić.
               Obudziło mnie czułe mówienie do mnie.
- Co się stało? – spytał Matt po chwili, gdy już widział, że się uspokoiłam.
- Miałam zły sen.
- Opowiedz mi go to może ci będzie lepiej.
               Zaczęłam mu opowiada ten sen.
- Nie przejmuj się. Ja i moja rodzina nie pozwolimy, aby się wam cokolwiek stało. A co do tych wilków to muszę ci coś powiedzieć.
               Wiedziałam, że ukrywa coś przede mną i teraz nadszedł czas, że chce mi powiedzie to wszystko co przede mną ukrywał.
- Moja rodzina nie jest tu jedynymi legendarnymi stworzeniami, bo tam gdzie się pojawiają wampiry są też wilkołaki. I wszystkich wilkołaków z naszego regionu dzisiaj już poznałaś.
- Czyli Seth jest wilkołakiem? – spytałam z niedowierzaniem.
- Tak. I to tym, co ci się dzisiaj śnił.
- A co z tym wielkim kotem?
- Tego jeszcze nie wiem, ale wygląda na to, że to będzie Stella.
- Co!? – nie wierzyłam własnym uszom.
- To co się dzisiaj działo z twoją przyjaciółką wygląda na przemianę człowieka w wilkołaka, ale w tym wypadku to jest bardzo prawdopodobne, że Stella zmieni się w kota.
               Złapałam doła i chciałam, żeby wszystko się ułożyło, żeby wszystko okazało się tylko snem, bo moje życie w ciągu kilku dni zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Matt to zauważył, że coś jest nie tak.
- Co się dzieje kochanie?
- Nic. Po prostu za szybko chyba wszystko zaczęło się zmieniać i nie wiem jak sobie z tym radzic.
- Nie martw się kochanie. Przejdziemy przez to wszystko razem. – powiedział Matt po czym czule pocałował mnie w usta. Jego usta były chłodne jak jego całe ciało, twarde niczym granit, ale przy tym takie delikatne i czułe. Było to naprawdę słodkie, ale nie bardziej niż Matt.
                Poszłam dalej spać i wstałam o godzinie 9:30. Kiedy wstałam Matta nigdzie nie było. Zaczęłam się rozglądać po pokoju wypatrując mojego ukochanego, ale nigdzie go nie było. Znalazłam tylko kartkę gdzie było napisane: „ Mogę nie wrócić do czasu, aż wstaniesz, ale postaram się, być wcześniej, jednak gdybym nie wrócił, to jestem na polowaniu. Spotkamy się po śniadaniu. Buziaczki. Twój Matt.”
                Wstałam i poszłam wziąć prysznic. Ubrałam jasnokremową sukienkę do kolan na ramiączkach z różą u góry.
                Zeszłam na dół do kuchni i zaczęłam przyrządzać sobie śniadanie. Zaczęłam robić sobie płatki, kiedy nagle ktoś stanął za moimi plecami.
________________________________________________________________________
Za wszelkie błędy ortograficzne z góry przepraszam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz