sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział trzydziesty – Romantyczna wyprawa.


            Rano z Mattem spakowaliśmy wszystkie potrzebne rzeczy na naszą wyprawę i wyjechaliśmy z domu.
            Podróż ciągnęła mi się niemiłosiernie, a Matthew nie chciał mi zdradzić, dokąd jedziemy.
            Czasem ten chłopak potrafi być naprawdę uparty, ale i tak kocham go najbardziej na świecie i nie zamieniłabym go na nic innego.
            Zaczęło mi się nudzić, więc zaczęłam bawić się swoim telefonem. Po kilku godzinach dojechaliśmy w końcu na miejsce.
            Matt wjechał w boczną uliczkę prowadzącą przez środek lasu. Po kilku kilometrach moim oczom ukazał się piękny biały, oszklony, nowoczesny domek na wzgórzu ukryty w środku lasu. Było to naprawdę magiczne miejsce.
            − Minęło tyle lat odkąd byłem tutaj ostatni raz i nic się te miejsce nie zmieniło. Nie to, co moje życie. – Wyszeptał mój ukochany.
            − Skąd znasz to miejsce? Tutaj jest tak pięknie. – Powiedziałam odwracając się w jego stronę.
            Chłopak na chwilę posmutniał, ale po chwili uśmiechnął się do mnie wprowadzając mnie do domku.
            − To było takie nasze tajemne miejsce. Zawsze z rodzeństwem tu przyjeżdżaliśmy, gdy chcieliśmy uciec od problemów i codzienności. Od czasu tragicznego wypadku, z którego tylko ja przeżyłem płacąc za to wysoką cenę nie przyjeżdżałem tutaj. Lecz odkąd mam Ciebie pomyślałem, że czas zmienić kilka rzeczy. Jedną z nich jest właśnie przyjazd w to miejsce. A na polowania mamy tutaj cały las. – Odparł z uśmiechem na twarzy.
            Od razu przeszliśmy do salonu, gdzie usiedliśmy i dugo rozmawialiśmy. Matt opowiadał mi o historii tego miejsca, jak razem z rodzeństwem często uciekali ze szkoły i przyjeżdżali tutaj, aby odpocząć.
            Później wybraliśmy się na polowanie. Już po kilku minutach znalazłam odpowiednią zwierzynę, którą bez problemu pozbawiłam życia. Gdy ciepła gęsta metaliczna ciecz spływała po moim przełyku poczułam się tak, jak dziecko, które dostało cukierka.
            Gdy skończyliśmy polowanie Matt złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w jeszcze jedno miejsce. Teraz stałam na pięknej oświetlonej polanie. Mimo, że był środek zimy tutaj tętniło życie. Na podłożu znajdowały się piękne kolorowe kwiaty. Od razu usiadłam na zielonej trawie i wpatrywałam się w swojego chłopaka, który chodził w tę i powrotem po polanie.
            − Matt Powiesz mi w końcu, co się dzieje, że odkąd tu przyszliśmy jesteś jakiś spięty? – Spytałam przejęta.
            Chłopak westchnął i spojrzał czule. W jednej chwili znalazł się tuż przy mnie i pomógł mi wstać, po czym splótł nasze palce razem i długo wpatrywał się w moje oczy.
            − Trish nie wiem, od czego mam zacząć, ale jesteś, dla kim wyjątkowym. Nie wyobrażam sobie, że kiedyś mogłoby mi Ciebie zabraknąć. Chcę iść przez życie tylko z Tobą i nikt inny dla mnie się nie liczy, tak bardzo, jak Ty. – W tym momencie uklęknął przede mną i z kieszeni wyciągnął małe czerwone pudełeczko, i otworzył je przede mną. – Kotku uczyń mi ten zaszczyt i spędź ze mną wieczność. – Powiedział proszącym tonem wpatrując się w moje oczy.
            Nie wiedziałam, co mam powiedzieć, ale wiedziałam, że wieczność bez niego nie będzie miała najmniejszego sensu.
            Matt się zasmucił i chciał zamknąć pudełeczko.
            − Nawet się nie waż. – Powiedziałam poważnym tonem. – Tak, zgadzam się spędzić z Tobą wieczność.
            Chłopak od razu się rozpogodził i założył na mój palec piękny złoty pierścionek wyłożony białymi diamentami. Gdy wstał z ziemi od razu na niego skoczyłam i wpiłam się w jego usta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz