sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział dwudziesty dziewiąty – Tęsknię za szkołą.


            Kilka godzin później wróciliśmy do naszego nowego domu. Moja siostra i wszyscy nasi przyjaciele chodzą normalnie do szkoły, a ja?
            Przecież za niedługo mam mistrzostwa tańca towarzyskiego obejmujące cały kontynent, ale nie oni wolą mnie więzić w domu.
            Dobra wiem, że boją się, bo mogę komuś zrobić krzywdę, ale ja już nad sobą panuję. Przecież w ostatnim czasie nikogo nie zabiłam.
            Po powrocie do domu od razu poszłam do naszej sypialni i włączyłam telewizor.
            Leżałam na łóżku obrażona na cały świat. Stella od kilku dni się do mnie nie odzywała. Nie miałam pojęcia, co się dzieje.
            Ostatnio zauważyłam, że od czasu mojej przemiany w wampira woli spędzać czas tylko z wilkołakami. Nawet od Renesmee się odwróciła. Naprawdę nie poznaję tej dziewczyny. Co się stało ze Stellą, którą pamiętam jeszcze z Polski?
            Nagle do mnie podszedł Matt i położył się obok mnie mocno obejmując moją talię. Jednak, gdy zobaczył, że nadal siedzę nieruchomo wsparł się na łokciach i spojrzał na mnie uważnie.
            − No dobrze słucham, o co chodzi. – Powiedział opiekuńczym tonem.
               − Wiem, że uznasz to za głupie, ale tęsknię za szkołą. Bez chodzenia do szkoły nie weźmiemy udziału w mistrzostwach. – Pożaliłam się Mattowi. – Poza tym Stella odwróciła się od nas. Matt już raz to przeżyłam niechęcę tego powtarzać. – Powiedziałam mocniej wtulając się w jego ramię.
            − W związku ze szkołą załatwię tyle ile będzie to możliwe, ale co do Stelli to chyba nie jestem w stanie nic zrobić. To już jej decyzja, co ona będzie chciała zrobić to już nie nasza sprawa maleńka. Jednak bez względu na to, co postanowi nie zapominaj o waszej wspólnej przeszłości. O tym, ile pięknych chwil razem przeżyłyście, czy tutaj w USA, czy mieszkając jeszcze w Polsce. Kochanie może przyjaźni nie da się odbudować, ale wasze wspólne wspomnienia zostaną na zawsze. – Powiedział delikatnym i czułym tonem Matthew.
            Spojrzałam w jego słodkie oczy koloru płynnego miodu i znów wtuliłam się w jego ciało.
            − Matt, mam nadzieję, że wszystko da się jeszcze naprawić. – Powiedziałam monotonnym tonem.
            − Trish, misiaczku nie myśl o tym teraz. Odpoczniemy trochę a jutro wybierzemy się dalekie polowanie. Co Ty na to? Odprężysz się trochę i nie będziesz myślała o tym, co się dzieje między Tobą a Stellą. – Powiedział obejmując mnie czule.
            − Zgoda. – Odparłam pogodnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz