niedziela, 28 września 2014

Rozdział trzydziesty pierwszy – Powrót do szkoły.


            Kilka dni po powrocie z Mattem z romantycznej wyprawy udaliśmy się w drogę powrotną do naszego domu.
            Gdy dotarliśmy na miejsce z moim ukochanym weszliśmy do domu i pierwsze, co zrobiłam to położyłam się na swoim łóżku.
            Mathew podszedł do mnie i położył się obok mnie, na co mocno wtuliłam się w jego ramiona.
            Wampir objął mnie szczelnie swoimi ramionami i oparł swoją głowę o moją.
            Uśmiechnęłam się sama do siebie, po czym podniosłam się lekko i musnęłam delikatnie usta Matta.
            - Kochanie obiecałem Ci niespodziankę, ale zanim Ci nią zdradzę chodźmy na polowanie. – Poprosił mój chłopak.
            Po chwili namysłu się zgodziłam, bo czułam ciągle niezaspokojone pragnienie krwi.
            Kilka minut później razem z Mattem biegliśmy przez piękny ciemny las rozświetlany przez srebrzysty księżyc, który znajdował się w fazie pełni.
            Złapałam wampira za rękę i pędziliśmy w nieznane nam tereny lasu, których jeszcze nie odwiedzaliśmy.
            W pewnym momencie usłyszałam przyspieszone bicie serca swojej przyszłej ofiary. Stanęłam w miejscu, zamknęłam oczy i skupiłam się na tym uspokajającym odgłosie nasłuchując, z której strony lasu dochodzi. Później wzięłam głęboki oddech i już wiedziałam, w którą stronę powinnam się udać.
            Zbliżając się do ofiary czułam słodki zapach jej krwi. Po chwili zobaczyłam sarnę stojącą nad wodopojem. Zaczaiłam się za drzewami i w najmniej oczekiwanym momencie skoczyłam na ofiarę wbijając się w tętnicę szyjną swoimi ostrymi, jak brzytwa zębami.
            Gdy gęsta ciecz spływała po moim przełyku, czułam się, jak w niebie.
            Opróżniłam zwierzynę z życia wysysając z niej ostatnie krople krwi. Położyłam głowę swojej ofiary na miękkiej trawie, po czym wstałam, otarłam usta i pobiegłam w stronę miejsca, gdzie rozstałam się z Mattem.
            Mój wampir przyszedł kilka chwil później i wróciliśmy do domu, gdzie położyliśmy się na łóżku i leżeliśmy do świtu.
            - Kochanie dziś wracamy do szkoły. – Powiedział rano zadowolony Mathew.
            Byłam szczęśliwa, bo znów będę mogła spotkać przyjaciół, z drugiej strony bałam się, że nie poradzę sobie z samokontrolą.
            Chwilę później przyszli Alice z Jasperem i wytłumaczyli mi, jak powinnam się zachowywać w szkole.
            Później moja przyjaciółka poszła do mojej szafy i wyciągnęła z niej ciemne rurki z dziurami, szarą bluzkę na krótki rękaw z Myszką Miki i Myszką Mini, szare tenisówki, czarną bluzę z kapturem zapinaną na zamek, oraz czarną rzemykową bransoletkę i siwe kolczyki z czarnymi serduszkami.
            Wzięłam od przyjaciółki swoje ubrania i poszłam się przebrać. Gdy wróciłam mój chłopak przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czubek głowy.
            - Wyglądasz pięknie. – Wyszeptał mi do ucha Mathew.
            Złapałam za dużą czarną torbę z moimi książkami i ruszyliśmy w stronę samochodu mojego chłopaka. Matt zajął miejsce za kierownicą i ruszył z piskiem opon spod naszego domku.
            Kilka minut później dojechaliśmy do szkoły. Gdy dotarliśmy na miejsce nie było jeszcze żadnych uczniów poza nami i przybraną rodziną mojego chłopaka.
            Wszyscy pomogli mi się oswoić z nową sytuacją i tłumaczyli mi, jak powinnam się zachowywać.
            Gdy uczniowie z naszej szkoły zaczęli się zjeżdżać i wchodzić do budynku, w którym miałam mieć aktualnie lekcje, moi przyjaciele kazali mi wstrzymać oddech i zachowywać w ten sposób, co mi ciągle tłumaczyli.
            Ku mojemu zaskoczeniu ich rady bardzo mi pomogły, ponieważ nie czułam wtedy zapachu ludzkiej krwi.
            Pierwszą lekcję miałam z Alice, która dzięki temu, że potrafiła przewidzieć przyszłość tego dnia kilka razy powstrzymała mnie przed popełnieniem głupstwa.
            Gdy kończyła się lekcja tuż przed przerwą na lunch, mój chłopak, który siedział obok mnie, spytał, czy wybierzemy się w tym czasie na polowanie.
            Chętnie się zgodziłam, bo wiedziałam, że to mi się teraz przyda. Wbiegliśmy do lasu z nadludzką prędkością.
            Szybko znalazłam dla siebie ofiarę, którą pozbawiłam życia, a następnie ułożyłam truchło zwierzęcia na trawie. Otarłam usta wierzchem dłoni i pognałam, aby znaleźć swojego ukochanego.
            Gdy wróciliśmy do szkoły wszyscy na nas spojrzeli pytającym wzrokiem. Mój wampir wzruszył tylko ramionami, po czym podeszliśmy do naszych bliskich. Angela stała wtulona w Adama i zawzięcie, o czymś dyskutowali.
            - Gdzie byliście? – Spytała Renesmee.
            Posłałam dziewczynie słodki uśmiech i mocno przytuliłam swoją przyjaciółkę.
            - Byliśmy na polowaniu i chcieliśmy z Mattem na spokojnie porozmawiać o kilku sprawach. – Powiedziałam wtulając się w ciało swojego wampira.
            Jackob spojrzał na nas podejrzliwym wzrokiem, lecz gdy zobaczył mój pierścionek na ręce szeroko się uśmiechnął.
            - Trish, mogę Wam urządzić przyjęcie weselne? – Zaćwierkała Alice.
            Głośno westchnęłam i zaśmiałam się pod nosem.
            - Alice chyba znasz odpowiedź, prawda? Na pewno widziałaś już to w przyszłości. – Powiedziałam pogodnie. – Poza tym wiem, że w innym wypadku nie dasz mi spokoju, tak jak było z remontem naszego domku. – Zaśmiałam się.
            Wampirzyca mocno mnie przytuliła i zaczęła skakać ze szczęścia.
            - A kiedy planujecie ceremonię? – Spytała moja Rose.
            - Chcielibyśmy wziąć ślub we wakacje, ale konkretnej daty jeszcze nie ustaliliśmy. – Powiedziałam.
            O dziwo w ostatnim czasie bardzo zbliżyłyśmy się do siebie z Rosalie, która z początku była oschłą w stosunku do mnie osobą.
            Kilka godzin później wróciliśmy z Mattem do domu. Cieszyłam się, że ten pierwszy dzień po powrocie do szkoły w mojej nowej wampirze odsłonie wyszedł tak dobrze i nikogo nie zabiłam.

1 komentarz:

  1. Super rozdział, jak całe opowiadanie :) Tylko nie wiem czy to już koniec czy nie?

    OdpowiedzUsuń